Nienawidzę bab za kierownicą. Żeby było jasne, do kobiet niczego nie mam. Trzeba rozróżnić babę od kobiety. Baba za kółkiem ma prawą rękę przyklejoną do ucha za pomocą telefonu, lewą w tym czasie przygładza włosy patrząc w lusterko lub lub żywo gestykuluje. Nagminnie jeździ bez włączonych świateł, a kierunkowskazy to "coś co przydarza się innym". Jeśli już puści kierunek to nie jest ważne czy to lewo czy prawo. Ona jedzie w prawo... to drugie prawo...
Dziś spotkałem jedną... tak bliskiego kontaktu nie chciałem...
Wyobraźmy sobie ulicę. Po dwa pasy w każdym kierunku. Ja jadę lewym, a z prawej strony z podporządkowanej wyjeżdża baba. O dziwo kierunek puszczony. Chyba to mnie zmyliło i nie przeczuwałem tego co nastąpi. Wyjechała sobie z uliczki, ale zamiast trzymać się tego prawego pasa (akurat był pusty) to... Wjechała mi pod koła. Gdy się zorientowałem, że ona nie bierze tak szeroko wyjazdu tylko chce wjechać na mój pas było za późno. Pisk hamulca, łapa na klaksonie, bum i... baba sobie jedzie dalej. Nosz qwa! Nie poczuła? Awaryjne, zjazd na wolne miejsce na krawężniku i patrzę co ona zrobi. Nic... Stanęła na światłach i stoi. Wybiegłem i pukam w szybę. Dopiero wtedy zaskoczyła? Wrzuciła kierunek... prawy... i z lewego pasa przepycha się teraz żeby skręcić w prawo. Szybko spisałem numery. Nie wiem, może chce odjechać? Pilnowałem jej trasy, ale zjechała na parking. Mimo, że spokojny ze mnie człowiek to nie mogłem się powstrzymać, żeby jej jakiejś wiązanki nie puścić. Otworzyła drzwi i do mnie:
- No Pan robi? Jak Pan jeździ?
Ooj zagotowało się we mnie... Niby moja wina?
- Jedzie Pan środkowym pasem (taaa... na dwupasmówce) i co? Ja mam pierwszeństwo!
Powiedziałem kilka słów w stylu piiiip piiip itd. Niby stereotyp, ale to blondynka. "Urwałem" kilka razy i pytam czyja wina. Cały czas, że moja. Oj tak się nie będziemy bawić. Telefon po policję. Dopiero po telefonie chyba coś jej zaświtało bo padło pytanie "A może się dogadamy?". Za późno na zabawę bo mi już ze wściekłości para uszami leci :) Przyjechała policja, spisała dane, zbadała alkomatem i pytają czy tak naprawdę są potrzebni. Babka zaczęła się w końcu przyznawać do winy, więc telefon na policję, że jednak się dogadamy. Policjanci mogli sobie spokojnie odjechać do innych obowiązków ("Jakby coś to nas nie było"). Oświadczenie spisane. Mnie nerwy powoli przechodzą. Dogadaliśmy się... Nie można było tak od razu?
Tylko jeździdełka mi szkoda :/ Niedługo "Wszystkich Świętych", a tego trzeba klepać. O lakierniku nawet nie myślę bo pewnie więcej dam niż samochód jest warty. Wyklepać trzeba to wgniecenie uniemożliwia otwarcie drzwi pasażera i raczej nie za bardzo się komponuje z resztą samochodu :)
Ech... Cały czas myślę o kupnie kamerki samochodowej. Chyba to najlepszy argument za tym, żeby sobie zamontować taką...
Teraz trzeba tylko sprytnie zmienić temat.
Samochód - puszka - konserwa - głód - śmierć - trumna - skrzynka
Prawda, że ładna zmiana tematu? :P
W skrzynce znajdowała się jedna koperta. Niewielka, ale zawierała to co najlepsze:
- Metalowy długopis :)
- Mapa
- Przewodnik
- Folder
Jednym słowem masakra. Ręce opadają na takich kierowców. Miałam kiedyś kilka gorszych "spotkań" z kobie... a sorki babą za kierownicą
OdpowiedzUsuńI właśnie dlatego jeszcze nie mam prawa jazdy..
OdpowiedzUsuńW moja żonę ostatnio uderzyła jej szefowa jak cofala, miała tyle miejsca że hej ale jednak. Najlepsze jest to że jak przyszła to nawet się nie przyznała, ale jednak jakoś wszystko wyszło Ok. Jezeli widac ze ktos jest wredny to najlepiej pisac oświadczenie i niech ubezpieczenie zwraca. Nam za szkode tyle zwrócili ze można ze 3 takie wgniecenia zrobić.
OdpowiedzUsuńJutro rzeczoznawca go obejrzy i ciekawe ile zaproponuje :)
UsuńSą ludzie i parapety :)
OdpowiedzUsuńWspółczuję zamieszania i nerwów :)
OdpowiedzUsuń