piątek, 28 lutego 2014

Serio?

Hej!

Na koniec tygodnia mam... No właśnie nie mam niczego. Tyle maili przeszło bez echa, że zaczynam myśleć czy one w ogóle dochodzą :D

Dziś do posta z dnia wczorajszego ktoś napisał komentarz:

"chej skad masz taki dlugopisik i kubeczek daj jakies namiary"

Serio? Jak osoba, która nie potrafi napisać tak prostego wyrazu jak "Hej" mogłaby napisać maila z prośbą o gadżety? W dodatku nie wiem. Może ja się zrobiłem jakimś purystą językowym, ale nienawidzę gdy ktoś pisze bez polskich znaków. Nie piszę perfekcyjne po polsku, ale się staram. Dlaczego ktoś olewa własny język?

"Bo tak szybciej" - Za wypłatę będziesz dostawał 2 zł bo szybciej policzysz
"Oj to tylko internet" - Czyli tutaj możesz być idiotą? Bo jak dla mnie jest wielka różnica między "robić komuś łaskę", a "robic komus laske" :P:P

Specjalnie dla internetowych debili, sępów łatwych adresów i wszelkiej maści popaprańców podaję adres na wczorajszą przesyłkę z kubkiem, smyczą i długopisem.


Jeśli jesteś normalnym, zdrowym na ciele i umyśle człowiekiem, który czytał mój wcześniejszy post to nie pisz do firmy z adresu, który właśnie podaję. Nie chcę mieć z tego powodu nieprzyjemności!

Agencja artystyczna Lets-Rock
(Napisz do mnie, a udostępnię adres)

No to jedną sprawę mam już z głowy :) Drugą będzie zajrzenie do Waszych blogów i sprawdzenie co dziś ciekawego u Was słychać :)

To koniec tygodnia i koniec miesiąca. Życzę Wam wszystkim żeby następny miesiąc był jeszcze bardziej owocny niż ten mijający ;) To prawie jak życzenia noworoczne ale co tam :P

Udanego weekendu ;)

czwartek, 27 lutego 2014

Kurier

Witajcie!

Pisałem już o tym, że przybędzie do mnie kurier. Dziś był... Ale nikogo w domu nie było :) Dobrze, że na moim piętrze mieszkają starsi ludzie i w dodatku sympatyczni i sąsiadka postanowiła przyjąć przesyłkę.

Oto co znalazłem w przesyłce oznaczonej jako "porcelana":

Kubek
Smycz z otwieraczem
Metalowy długopis

Uwielbiam te metalowe długopisy :) Mam już ich trochę, ale z każdego nowe się cieszę :)

W skrzynce znalazłem jeszcze przesyłkę z Plusa. Niedawno podpisywałem nową umowę na Mixa i nie dostałem tym razem nowej karty. Dziś przyszła pocztą. Nie mam co z nią zrobić i będę musiał ją komuś dać. Ważna jest do 11 maja więc jeszcze trochę czasu mam na to :)


A co u Was? Nowe współprace? Wspaniałe gadżety? ;)

środa, 26 lutego 2014

Kurz w skrzynce...

Witajcie!

W mojej skrzynce kurz już zaczyna ewoluować. Niedługo uda mu się wynaleźć ogień i dopiero będzie :D
Myślałem, e może kurier z tajemniczą paczką oznaczoną napisem "Porcelana" do mnie zawita, ale przesyłka cały czas jest w Krakowie. Jak jutro ruszy w drogę to będę musiał zadzwonić do siedziby firmy kurierskiej w moim mieście i uprzedzić ich, żeby nawet nie fatygowali się z przesyłką bo nikogo w domu nie ma. Odbiorę osobiście. No i jutro wybieram się też na większe zakupy, więc odezwę się dopiero wieczorem :)

Widzę, że u wielu osób też pustka...

Gotowi na Tłusty Czwartek? :) Ja nie będę się objadał. Odkąd przestałem biegać to trochę "napuchłem" ) więc teraz nie będę szalał ze słodkościami. Jeden pączek wystarczy...

wtorek, 25 lutego 2014

Co w skrzynce piszczy?

Hej! :)

Jam Wam mija dzień? Mam trochę zajęć w pracy, ale że ją lubię to sobie spokojnie wszystko kompletuje :) A teraz pora na zasłużony odpoczynek...

Co w skrzynce piszczy? Dziś piszczy bieda ;) Nie przyszło nic, ale to się zdarza. Często, lub rzadziej ale pustki są zawsze o krok ;) Jednak dzień nie jest stracony. Dostałem jedną odpowiedź na maila, że jedna firma powinna mieć gadżety w połowie kwietnia i żeby wtedy się kontaktować. Niedawno dostałem też coś czego jeszcze nie miałem. Powiadomienie od kuriera, że idzie do mnie paczka :) Opis towaru "porcelana". Może jakiś kubek :D Najpewniej będę musiał przejechać się do siedziby firmy kurierskiej i odebrać osobiście bo nikogo w domu nie będzie. Ważne, że coś przyjdzie :)

Co u Was w skrzynkach piszczy? Oby nie bieda i myszy ;)

poniedziałek, 24 lutego 2014

Nagły atak niezapowiedzianego kuriera!

Witam wszystkich :)

Poranek mglisty i mroźny, ale reszta dnia była znośna. Jest wieczór... maili nie wysyłam dziś. Wczorajsze wysyłanie na razie wystarczy :)

Zanim przejdę do tego co dziś dostałem chciałbym zaprosić Was na Blog Artura. To już drugi osobny post (zaraz po M&J), który spowodowałem swoim artykulikiem o tym czy należy podawać adresy do otrzymanych przesyłek. Cieszy mnie tak wysokie zainteresowanie tym tematem bo wiem, że jest on drażliwy i delikatny. To kwestia sporna i, jak wspominacie w komentarzach, nawet sami mogliście odczuć na własnej skórze skutki podania adresu nawet do firm współpracujących. Ze współpracami jest inna sprawa, bo My tworzymy swoiste reklamy tych firm, przybliżamy innym produkty i zachęcamy jeśli nie do zakupu to przynajmniej obejrzenia oferty. Dlatego nie możemy nie podać danych kontaktowych. Ale jeśli ktoś nawiąże współprace z nową, niepublikowaną wcześniej na innych blogach firmą to zawsze znajdą się chętni by też tego spróbować. Tutaj już niczego nie poradzimy, ale na podawanie adresów do firm posiadających i wysyłających gadżety to już inna sprawa, którą właśnie poruszamy :)

No dobra. To byłoby chyba na tyle o tym ;) Teraz przejdźmy do dzisiejszej przesyłki.

Wspominałem już kiedyś, że uwielbiam niezapowiedziane przesyłki? :) Przy takich od razu można dostać szerokiego uśmiechu bo przecież nie spodziewaliśmy się niczego. Tak waśnie było dziś u mnie. Akurat dziś Marika ma dzień wolny i była w domu gdy nagle niespodziewanie usłyszała dzwonek do drzwi i zobaczyła kuriera. Nie wiedziałem, że może coś przyjść. Nie było ku temu żadnych przesłanek, a tu proszę :) Jednak coś jest.
Marika dzwoni do mnie i pyta co ja takiego zamówiłem, że kurier przyniósł. Ale skąd ja mogłem wiedzieć ?:) W tamtym tygodniu ponad 2 tys maili wysłanych to może być każdy i z każdej branży :D Nawet gdy powiedziała nazwę firmy nic mi to nie mówiło :) Paczka ważyła 2 kg i nie wiedziałem czego się spodziewać. Ulotki, książki, długopisy, cegły, bomba? To mogło być wszystko :)

Co znajdowało się w paczce?

  • Ogromny ścienny kalendarz - 80 cm x 30 cm. Czyli naprawdę duży :)
  • Smycz
  • Gumowe breloczki
  • Długopis
  • Płyta DVD z filmami prezentacyjnymi
  • i list od firmy
Takie rzeczy lubię :) Zwłaszcza, że długopis jest bardzo fajny i dobrze leży w dłoni :)

Co dziś zawładnęło Waszymi skrzynkami? Złe duchy? Rachunki? Czy może dobre przesyłki? :)

Aha... Jeśli jeszcze tego nie zrobiliście to zapraszam Was do zostawienia u Artura, M&J, czy u mnie swoich przemyśleń na temat podawania adresów w postach.

To chyba tyle na dzisiaj :) Miłego wieczoru :)

niedziela, 23 lutego 2014

"Skąd my to mamy?"

Hej! :)

Skąd taki tytuł? Jako dziecko miałem taką starą książkę, była ona jeszcze z lat 70. Nosiła tytuł "Skąd my to mamy?" i przybliżała czytelnikowi skąd tak naprawdę wzięły się różne otaczające nasz rzeczy codziennego użytku. Lubiłem ją i gdzieś jeszcze powinna leżeć. Chyba na działce :D W domku na działce mamy półkę z małą biblioteczką i chyba tam ją znajdę :) Ale jak zwykle piszę nie o tym o czym chciałbym napisać :P

Chciałbym Was wszystkich zaprosić do małego testu przypominającego ;)

Pamiętacie skąd wzięły się wasze Nicki używane w internecie? Często są to jakieś nowe... Ale czy pamiętacie swój pierwszy nick?

Mój Nick został stworzony przez mojego tatę. Potrzebował kiedyś zalogować się na jakąś stronę i wymyślił połączenie imion, swojego i mojego. W ten sposób z imion Zygmunt i Paweł powstał Zywel :)

Proste i dające się łatwo zapamiętać. Przez te kilkanaście lat używania tego loginu na wszelkich stronach tylko raz był on zajęty. Dlatego do tej pory cieszę się, że nie muszę na kolejnych stronach wymyślać nowych nicków i później to wszystko pamiętać. Jedyne o czym muszę pamiętać to hasła, a tych jest bardzo dużo i często w kilku wariantach :D

Podzielcie się ze wszystkimi skąd wziął się wasz pseudonim internetowy.

Tak mi się przypomniało jeszcze (jak zwykle mam jakieś flashbacki) :P Na studiach kolega miał ciekawy adres mailowy. Kilka razy musieliśmy podawać wykładowcom swoje adresy, żeby później przesłali nam jakieś materiały. Kolega miał niemały problem... Jak tu podać jeśli w nazwie jest horsefucker@...? :)

Na koniec chciałbym Was zaprosić na blog prowadzony przez M&J. Dziś opublikował post w odpowiedzi na moje pytanie o sens podawania adresów. Czytajcie i komentujcie! :)

PS. Pobiłem dziś swój osobisty rekord w liczbie wysłanych maili. Na dzień dzisiejszy są to 964 maile :D Byłoby więcej, ale serwery WP mnie zablokowały na 24 godzin :P

piątek, 21 lutego 2014

Piątek czyli weekend można zaczynać

Witam Wszystkich! :)

Dziś w skrzynce ujrzałem... Wyciąg z regulaminu z gazowni :/ Po za tym jednym niemiłym prezentem nie znalazłem tam niczego. No trudno. W takim razie wczoraj był tylko taki zryw i znów cisza :D Napisałem w tym tygodniu ponad 2 tys maili i może coś to da. Na razie jednak tylko kilka negatywów i jeden mail z prośbą, żeby o gadżety zapytać ponownie... za 8 miesięcy :)

Dziś mogę pochwalić się tylko tym, że moja recenzja pojawiła się na blogu CrystalCiTY :)

To teraz pora zabrać się za odkurzanie bo jutro wizyta mamy :P Trzeba posprzątać przed przyjazdem i pozmywać gary :D

Jak Wam kończy się ten tydzień? Sporo przesyłek dzisiaj przyszło?

Aha... Jest to mój setny post! Nie spodziewałem się, że będę miał bloga kiedyś i że nawet uda mi się zdobyć jakichś czytelników ;) Zawsze wolałem przedmioty ścisłe i nie lubiłem się rozpisywać. Ale chyba mi nie idzie tak źle skoro jeszcze tu zaglądacie :P

czwartek, 20 lutego 2014

Komiksowo :)

Witajcie :)

Jam mija dzień? Ja stałem się jkoś bardzo pociągający. Pociągam nosem przez cały dzień :/ Trzeba się trochę podleczyć przez weekend :)

Jakie wieści ze skrzynki? Dziś listonosz zawitał z poszarpaną przesyłką... Psy go goniły? Z zamieszczonego listu dowiedziałem się, że jednak nic nie zginęło. Wszystko było na miejscu.


Co tutaj mamy? Pierwszą rzeczą jest komiks o Marii Fiodorownej, a druga to mini-opowieść o stworzeniu Walcownikiem zwanym. który połknął szczotkę :D Ciekawe, nie powiem :) I przede wszystkim nietypowe.

Zbieram się za pisanie maili. Na razie 300 wysłanych, ale walczę dalej :) A jakie Wy macie plany na wieczór? Chyba lepsze niż moje siedzenie przy monitorze ;)

środa, 19 lutego 2014

Pijmy soki!

Mija już tydzień odkąd otrzymałem niezwykłe pudełko kartonowe. Tzn pudełko samo w sobie jest najzwyklejszym kartonowym opakowaniem, ale zawartość była... i tutaj właśnie postaram się opisać jaka to ona była.

Udało mi się nawiązać współpracę z Gospodarstwem Sadowniczym MB produkującym soki o wiele mówiącej nazwie "Smaczek z doliny Radomki".


Nazwa wskazuje od razu miejsce powstawania soku. Dolina Radomki, czyli musimy szukać w dawnym województwie radomskim, a obecnie na krańcach województwa mazowieckiego. Żeby być bardziej precyzyjnym to musimy znaleźć niewielką miejscowość Komorów. Właśnie tam położone jest Gospodarstwo Sadownicze Pani Moniki Bankiewicz.

Dzięki uprzejmości Pani Moniki otrzymałem osobiście duży karton wypełniony sokami i... jabłkami. Pięknymi, czerwonymi jabłkami, których zapach rozchodził się po całym mieszkaniu.


Zacznijmy zatem recenzję...

Zawartość

Do testów otrzymałem sok jabłkowy w 3 opakowaniach różnej wielkości.


  • Opakowanie 3 L - tzw Bag-in-Box
  • Butelka 750 ml
  • Butelka 250 ml

Zacznijmy od tego czym w ogóle jest opakowanie typu Bag-in-Box. Przy nawet minimalnej znajomości języka angielskiego powinniśmy odgadnąć, że jest to torba w pudełku. Wewnętrzny foliowy worek jest chroniony zewnętrznym kartonem. Taki sposób zapakowania produktu zabezpiecza go przed uszkodzeniami mechanicznymi i ułatwia transport. Tak jak w przypadku "kwadratowych arbuzów". Łatwiej jest transportować opakowanie w formie kostki, niż w innych kształtach.


Sok znajduje się w szczelnym worku foliowym. Nie ma możliwości, żeby się jakimś cudem otworzył. Na górze worka jest widoczny solidny zgrzew, a jedyna droga "ucieczki" soku prowadzi przez specjalny kranik, który zabezpieczony jest przez użyciem. Dopiero gdy sami zdecydujemy się spróbować to "uwalniamy" kranik, czyli zrywamy zabezpieczający plastik.

Sok nie ma absolutnie żadnego kontaktu z powietrzem. Uwierzcie mi ;) Zajmuję się produkcją maszyn do pakowania i wiem, że zamknięcie powstałe przy zgrzewaniu folii urządzeniem zwanym zgrzewarką jest bardzo solidne. Dlatego tak zamknięty sok bardzo długo utrzymuje swoje właściwości takie jak świeżość, zapach czy smak. Dodatkowo kartonowe opakowanie chroni ten smakołyk przed działaniem promieni słonecznych.

Gdy wylewamy kolejne porcje soku, worek automatycznie kurczy się. Dlatego ciśnienie z jakim sok leci z zaworu jest prawie zawsze takie samo. Jedynie pod koniec musimy sobie trochę pomóc unosząc odrobinę worek i umożliwiając wylanie się tych ostatnich kilku łyków.

Butelki za to jak to butelki. Opakowanie znane od wieków i na pewno jeszcze długo będą w użyciu. W końcu w czym najlepiej smakuje sok jeśli nie w szklanej butelce, która nie posiada zapachu i tym samym nie wpływa na smak i zapach soczku? :)

Opakowania otrzymują ode mnie ocenę:

Wygląd

Możemy spotkać dwa typy soków: klarowne i mętne. Klarowne, jak wskazuje nazwa, są przejrzyste. Naturalny osad występuje w niewielkiej ilości gdyż jest wcześniej usuwany za pomocą specjalnych filtrów i enzymów, które usuwają "niepotrzebne" osady. Mętne natomiast są gęstsze dlatego, że zostały wyciśnięte z owoców i nie były później poddawane obróbce. To właśnie w miąższu zawarte jest najwięcej witamin i przeciwutleniaczy, dlatego te soki, mimo że ich wygląd wiele osób odstrasza, są dużo zdrowsze od ich filtrowanych krewniaków.


Mnie osobiście bardzo pasują takie soki. Lubię gdy czuć, że sok powstał z prawdziwego owocu, a nie koncentratu. Ode mnie:


Smak

Dlaczego pijemy soki? Dla wartości odżywczych, orzeźwienia i właśnie dla ich smaku. Najlepiej gdy otwierając butelkę od razu uderza nas po nosach zapach świeżego owocu. Nie zapach jakichś chemicznych dodatków, tylko zapach naturalny. Wydaje nam się wtedy, że w rękach trzymamy świeży owoc, a nie tylko to co z niego zostało wyciśnięte.

Następnego dnia po otrzymaniu przesyłki wziąłem do pracy butelkę 250 ml. Oj jak głupio postąpiłem... Przez to musiałem przez 8 godzin się męczyć... Męczyć bo gdy otworzyłem butelkę i zrobiłem łyka to żałowałem, że nie zabrałem ze sobą butelki 750 ml. Musiałem przez 8 godzin sączyć ten przepyszny sok! Miałem wielką ochotę przechylić i na raz wszystko wypić, ale żałowałbym wtedy jeszcze bardziej. Dlatego przez 8 godzin delektowałem się smakiem naturalnie mętnego soku jabłkowego... Gdybym jeszcze tylko mógł sobie w pracy spokojnie wyciągnąć nogi i nie robić nic tylko pić sok, to byłby raj, a nie praca :)

Ocena najwyższa jaką dysponuję. O mniejszej nie może być mowy:

Skład

Gdy szukamy prawdziwego soku w markecie czy sklepie najpierw na pewno trafimy na napoje o smaku soku z (wstawić dowolny owoc), lub soki z koncentratów. To nie jest często ani smaczne, ani zdrowe.  To jest jedynie tanie... Gdy spojrzymy na składy znajdziemy tak pół tablicy Mendelejewa i jeszcze wiele enzymów o których ten chemik nie miał zielonego pojęcia. Teraz rzućmy okiem na skład "Smaczku z Doliny Radomki". Co widzimy?

Specjalnie dla was przepisałem całą listę składników:
  • świeże jabłka

Spójrzmy jeszcze raz na składniki innych soków... Co jest zdrowsze dla naszego organizmu?

Jako jedna z niewielu osób miałem możliwość przekonać się z jakich jabłek są produkowane te soki. Posiadając jednocześnie i składnik i produkt można ocenić jak bardzo został zmodyfikowany wyrób końcowy. Miałem w domu kupione kilka dni wcześniej w markecie jabłka, lecz gdy tylko poczułem zapach tych z Gospodarstwa Sadowniczego MB to tamte poszły w kąt. Już wiem czemu Edek nie chciał nigdy jeść jabłek... Bo były marne! Za to te tak mu smakowały, że w nocy słyszałem jak próbuje się wgramolić do pudełka, żeby zjeść jak najwięcej :)


Jabłka są pięknie czerwone, pachnące i słodziutkie. Zacząłem nawet brać je do pracy i zjadam na przerwie. Dziś spróbowałem też jednego z 4 zielonych jabłuszek które dostałem. Każde miało przyklejone czerwone serduszko :) Na przerwie jabłko zdążyłem wyjąć i... już go nie było. Gdybym miał ze sobą jeszcze kilogram to zjadłbym je wszystkie! Smakują wyśmienicie.

Co ciekawe soki są produkowane tylko z jabłek zrywanych z drzewa. Te który zdążyły spaść już się nie nadają do produkcji. Widać więc, że "Smaczek z Doliny Radomki" wytwarzany jest tylko z najlepszych owoców :)

Ode mnie, Mariki i nawet od Edzia najwyższa ocena:


Dostępność

Wszystko byłoby pięknie gdyby nie jeden szczegół. Niestety jeszcze oprócz Radomia, Przysuchy i okolic nie mamy możliwości zaopatrzyć się w te przepyszne soki. Liczę na to, że produkt ten podbije polski rynek i będziemy mogli go kupić w wielu sklepach w całym kraju. Na razie punktów sprzedaży jest niewiele, o czym możemy się przekonać klikając TU.

Ja akurat mieszkam w Radomiu i mam do dyspozycji kilka miejsc, lecz jeśli mieszkacie w innej części kraju macie utrudnione zadanie. Trzymam jednak kciuki, że za jakiś czas zobaczę w telewizję reklamę soku "Smaczek z Doliny Radomki" z Gospodarstwa Sadowniczego MB i w końcu te wszystkie przereklamowane soki będą mogły pakować torby :)

Dlatego też na razie moja ocena wynosi:



Podsumowując. Dzięki uprzejmości Pani Moniki otrzymałem 4 litry świetnych soków. Ich smak spowoduje teraz to, że jadąc do rodziców będę po drodze zatrzymywał się w jednym sklepie (w dodatku blisko moich rodziców) i kupował "Smaczek z Doliny Radomki" :)

Jeżeli tylko macie możliwość spróbowania tego soku to nie wahajcie się. Jest wart swojej ceny i jest bardzo zdrowy, a co najważniejsze smaczny. Ja gdy tylko będę przejeżdżał niedaleko Wieniawy to skieruję się Gospodarstwa Sadowniczego MB i może uda mi się kupić tych pysznych jabłek więcej :)

Ocena końcowa nie może być najwyższa ze względu na dostępność, ale i tak z niekłamaną radością przyznaję:


Będę czekał na chwilę gdy 4 gwiazdki będę mógł zamienić na 5 :)

A Wy próbowaliście już "Smaczku z Doliny Radomki"?

wtorek, 18 lutego 2014

Pusto

Hej!

Dziś też pusto. Właśnie siedzę i zapełniam firmom skrzynki mailowe :) Może dzięki temu coś przyjdzie. Muszę napisać recenzję soków ze współpracy, ale na wszystko nie starczy czasu... Bo jeszcze muszę pozmywać i zrobić obiad dla Mariki :D Wraca o 21 ale trzeba po nią pojechać i do tej pory wszystko zrobić. Myślę, że delikatny sosik z piersi kurczaka z kluskami na parze będzie idealny o tak późnej porze.

Jak mają się paczkowe sprawy u Was?

Chciałbym Was zaprosić do odwiedzenia w weekend bloga M&J. W sobotę powinien się tam pojawić post w odpowiedzi na moje wypociny :) Czekam z niecierpliwością :D

poniedziałek, 17 lutego 2014

Czyszczenie butów z Nikwax


Firmę Nikwax już poznaliście. Zajmują się produkcją świetnych produktów do impregnacji i czyszczenia różnych materiałów. Od derek i plandek przez bawełnę i polar, aż po namioty i skórę.
Z moich poprzednich testów i recenzji mogliśmy się dowiedzieć, że produkty do impregnacji spisują się wyśmienicie.

Ale czy z butami też możemy zdziałać cuda przy pomocy środków od Nikwax? Przekonajmy się...

Jest mi niezmiernie przykro, ale znów zacytuję fragment książki Terrego Pratchetta. Może zachęcę Was do zapoznania się z jego bogatą twórczością, a i przy okazji dzięki temu mam możliwość zacytować fragment, który pasuje do tej recenzji :)

Terry Pratchett "Zbrojni"
 "Weźmy na przykład buty. Vimes zarabiał trzydzieści osiem dolarów miesięcznie, nie licząc dodatków. Porządna para skórzanych butów kosztowała pięćdziesiąt dolarów. Ale para butów, na jaką mógł sobie pozwolić - całkiem przyzwoita na jeden czy dwa sezony, bo potem zupełnie przetarła się tektura, przeciekająca jak demony, to koszt około dziesięciu dolarów. Takie właśnie buty zawsze kupował Vimes i nosił je, aż podeszwy były tak cienkie, że w mgliste noce po kamieniach bruku poznawał, gdzie w Ankh-Morpork się znajduje.
Jednak dobre buty wytrzymywały lata, długie lata. Bogatego stać na wydanie pięćdziesięciu dolarów na parę butów, w których po dziesięciu latach wciąż będzie miał suche nogi. Tymczasem biedak, którego stać tylko na tanie buty, wyda w tym czasie sto dolarów -a nogi i tak stale będzie miał przemoczone.
To właśnie kapitan Vimes nazywał obuwniczą teorią niesprawiedliwości społecznej."

Mam nadzieję, że wydawcy nie będą mnie ciągali po sądach za te cytaty ;)

Ten fragment zacytowałem by móc później napisać właśnie o jakości butów. Nawet najlepsze środki chemiczne i kosmiczna technologia nie spowoduje, że buty za 15 zł z bazaru staną się nieprzemakalną amfibią i będziemy, niczym Jezus, chodzić po wodzie. Jeśli chcemy dobrze chronić nogi musimy czasem wysupłać trochę grosza i kupić, jeśli nie z najwyższej półki (kogo na to stać...), to chociaż ze średniej, ale porządne. Dobrze wykonane i takie, które nie rozpadną się zaraz po przymierzeniu ich na nasze nogi.

Do testów wybrałem dwie pary butów. Tzn ja wybrałem jedną, ale Marika była ciekawa czy i jej się nadadzą do tych zabiegów i pozwoliła mi użyć też swoich. Niestety nie wiem co to były za buty i nie mam możliwości teraz się dowiedzieć. Kupiła w sklepie obuwniczym, więc przyjmę, że jest to średnia półka.

Buty, które wybrałem do testu to obuwie firmy McArthur model W11-M-TL-08-BK. Według zapewnień producenta but zrobiony jest ze skóry naturalnej, więc nada się idealnie. Od 2 tygodni nie były czyszczone i pastowane. Chodziłem po błocie i jakiejś mączce wapiennej (akurat na placu w pracy było trochę rozsypane i siłą rzeczy musiałem przez to przechodzić codziennie), więc nabrały sporo wartości testowej :)




Jakie produkty dziś będziemy testować? Będzie to Żel Czyszczący do Obuwia oraz Impregnat do Tkanin i Skóry.


Na pierwszy ogień idzie Żel Czyszczący, w końcu buty przydałoby się najpierw porządnie wyczyścić.


Jak go stosować?
  • Umyć but pod bieżącą wodą by usunąć zabrudzenia i zwilżyć powierzchnię.
  • Wstrząsnąć przed użyciem. Nacisnąć na gąbkę aż do zwolnienia zabezpieczenia.
  • Rozprowadzić żel dokładnie przy pomocy aplikatora.
  • Szorować powierzchnię nylonową szczoteczką (np. do paznokci).
  • Starannie wypłukać pod bieżącą wodą

Muszę przyznać, że Żel Czyszczący jest bardzo skuteczny. Od razu wyczyszczone zostały wszelkie zabrudzenia i obuwie odzyskało swój pierwotny kolor, którego nie widziałem od ich nowości i którego nie udawało mi się uzyskać zwykłym myciem.

Aplikacja żelu jest dziecinnie prosta. Aplikator jest niewielki więc możemy bez trudu manewrować nim między różnymi zdobieniami i zapięciami. Co ważne, żel nie posiada jakiegoś odstraszającego zapachu. Nie mamy wrażenia, że siedzimy w markecie na dziale chemicznym, gdzie aż nas zatyka od nagromadzenia chemii. Tutaj tego nie doświadczymy. Praktycznie nie wyczułem jego zapachu.

Teraz gdy mamy już czyste obuwie zajmijmy się dalszą częścią - aplikacja impregnatu.

  • Wstrząsnąć przed użyciem. Przycisnąć gąbkę aż do zwolnienia zabezpieczenia.
  • Aplikować obficie na mokre obuwie.
  • Po upływie 2 minut zetrzeć szmatką nadmiar wosku i pozostawić obuwie do wyschnięcia.

Jest to produkt na bazie wody i nie zróbcie mojego błędu. Nacisnąłem i przytrzymałem aż wosk polał się strumieniem. Dobrze, że w porę zareagowałem i strużkę starałem się rozprowadzić po bucie :) Wosk jest bardzo wydajny i świetnie pokrywa materiał. Widać gołym okiem, że obuwie zyskuje połysk.

Uwaga! Producent zaznacza, że wosk impregnujący może nieznacznie zmienić kolor materiału z jakiego jest wykonane obuwie! Moje buty mają akurat taki kolor, że nie zaobserwowałem tego, ale uważajcie jeśli chcecie zastosować go do butów o kolorze innym niż czarny. Najlepiej za radą producenta impregnat zaaplikować najpierw w jakimś mało widocznym miejscu, a nie od razu pokrywać nim cały but.

Pora na wyniki testu :)

Mój błąd... Mam za duże buty lub za małą umywalkę i nie udało mi się wsadzić pod kran mojego buta :) Prysznic też był zajęty w czasie czyszczenia, więc nie mogłem pokazać jak zachowuje się skóra przed zastosowaniem środków Nikwax. Udało mi się jedynie zamoczyć czubek buta. Był świeżo po umyciu i jeszcze przed zastosowaniem jakiegokolwiek środka Nikwax.


Jak widać na filmiku but staje się wilgotny. Jest to skóra więc wody nie przepuści, ale wilgoć pozostaje.

Jak jednak zachowała się powierzchnia buta do użyciu środków Nikwax?
Tutaj już mogłem pozwolić sobie na położenie buta pod prysznicem i zroszenie go.


Filmik jest bardzo krótki, ale wyraźnie widać, że zastosowanie produktów firmy Nikwax spowodowało to, że woda zbiera się w większe krople lub po prostu spływa z buta. Jedynie na łączeniu skóry z gumową podeszwą zebrało się więcej wody, ale to wynik tego, że jest tam klej. Jak dla mnie rewelacja! Różnica jest widoczna. Przed zastosowaniem powierzchnia buta pozostawała wilgotna, a już po aplikacji produktów Nikwax but zyskał powierzchnię hydrofobową.

Produkt spisuje się znakomicie i mogę dać ocenę... Zaraz, zaraz... przecież wspomniałem, że miałem do dyspozycji również buty Mariki. Jak one się zachowały?

Tuż po umyciu, a przed zastosowaniem produktów Nikwax:


Po umyciu Żelem Czyszczącym i impregnacji Impregnatem do Tkanin i Skóry. Dodatkowo po godzinnym suszeniu się buta.


Tutaj nie trzeba niczego dodawać! Na bucie po zastosowaniu produktów Nikwax nie pozostała kropla wody! Co najciekawsze buty nie są ze skóry. Na informacji można przeczytać, że wykonane są w 100% z poliestru! Mimo to obydwa środki nie tylko świetnie wyczyściły powierzchnię, ale też przygotowały ją na wiosenne kałuże :)

Ode mnie zasłużone 5 gwiazdek:


Po raz kolejny testowałem produkty firmy Nikwax. Po raz kolejny mnie zachwyciły i po raz kolejny mogę je Wam wszystkim polecić. Wszyscy wiemy jak ważne dla naszych stóp jest dobre obuwie. Teraz nasze dobre buty mogą być jeszcze lepsze jeśli tylko użyjemy na nich produktów firmy Nikwax.

Gdzie je można zdobyć? Kierując się wyszukiwarką sklepów na stronie producenta trafiłem na Merlin.pl. Znalazłem tam cały zestaw pielęgnacyjny do obuwia firmy Nikwax za... (dramatyczna pauza) 24,99 zł !! Cena świetna, produkty genialne, czego możemy chcieć więcej?

Na zakończenie tej recenzji chciałbym Wam wszystkim życzyć dobrego obuwia i suchych stóp :) Najlepiej ze środkami Nikwax :D

Coś z niczego i nic z czegoś

Witajcie!

Dziś słonko ładnie świeciło i pogoda dopisywała. Mam nadzieję, że samopoczucie u każdego było dziś dobre :) "Nie chwal dnia przed zachodem słońca" (i żony przed śmiercią) jak mówi przysłowie, ae już po zachodzie, więc można go chwalić.

Dzień ładny, nawet udany. Gdyby nie to, że skrzynka świeciła pustkami. No... może nie do końca pustka. Znalazłem rachunek od spółdzielni z nową kwotą czynszu, ale to się nie zalicza do przyjemnych przesyłek :P Byłem też w Urzędzie Skarbowym. Według mojego rozliczenia mam do zwrotu 59 zł. Pięćdziesiąt dziewięć złotych! Chyba sobie w tym roku Bahamy strzelę, albo lot na Księżyc...

Skąd nazwa postu? Stąd, że muszę stworzyć coś z niczego :) Napisać z sensem i swoim stylu o tym, że dziś niczego nie otrzymałem :) Na studiach mówiliśmy na to "rzeźbienie w gównie" i odnosiło się to do napisania sprawozdań z przebiegu ćwiczenia. Wiem, że mało wyszukana nazwa, ale w pełni oddawała to co musieliśmy napisać. Zawsze na koniec sprawozdania musieliśmy napisać wnioski. Jaki był najpopularniejszy i obecny po praktycznie każdym ćwiczeniu? "Należy baczną uwagę zwrócić na przyrządy pomiarowe i błędy jakie możemy stworzyć odczytując z nich wskazania" :) Czyli jeden wniosek poszedł i dalej trzeba było wymyślić jakieś 2 odnośnie już ćwiczenia.

Chciałbym Wam wszystkim podziękować za komentarze pod wczorajszym postem. Zaskoczyliście mnie i 15 komentarzy (swoich nie liczę) dało mi do myślenia. Cieszę się z tego, że Wam się spodobał temat i muszę powiedzieć, ze według statystyk był to najchętniej odwiedzany mój post do tej pory :) Miał on 102 wyświetlenia i pobił poprzedni najchętniej czytany o prawie 100%!

Chciałbym jeszcze dziś napisać 2 recenzje, ale słucham sobie najnowszej płyty Lordi "To Beast Or Not To Beast" i się tak odprężyłem, że nie wiem czy wyprodukuję :D Ale spróbuję :)

Dziękuję Wam wszystkim za komentarze i odwiedziny!

niedziela, 16 lutego 2014

Podawanie adresów - za i przeciw

Witajcie :)

Chciałbym opisać pewne zjawisko, które spotykamy wszyscy na blogach traktujących o darmówkach itp. Jest to:

Podawanie adresów mailowych (do firm, urzędów, polityków, czy instytucji)

Odkąd zaczęła się moja przygoda ze zbieraniem wszelkich gadżetów i od chwili gdy zajrzałem na stronę FREE AMCIU miałem problem. Widziałem sporo adresów, które dodawali inni użytkownicy. Sam też dodałem kilka... Zakumplowałem się z kolegą Stankoosem (przy okazji mała reklama bloga Artura) i zacząłem podzielać jego zdanie w kwestii podawania adresów. Również doszedłem do tych wniosków i stwierdziłem, że "Nie warto".

Dlaczego?

Jak doszedłem do takich wniosków?

Czy pingwiny mają kolana?

I co było pierwsze? Jajko czy kura?

Postaram się przedstawić to wszystko w punktach razem z komentarzami. Zacznijmy może od:

Podaję adresy, ponieważ:

  • Chcę się podzielić z innymi tym co dostałem/am
Bardzo dobry pomysł. Udało mi się. Dostałem maila z informacją, że zostaną do mnie dostarczone materiały reklamowe i kilka dni później faktycznie przyszła przesyłka! Jestem zadowolony i bardzo podobają mi się te rzeczy. Napiszę więc na blogu "Patrzcie co dostałem od firmy XXX! Napisałem na ten adres i wysłali mi TO i TO". Niech ktoś tam jeszcze napisze. Skoro mają i chcą wysyłać za darmo to niech wysyłają. Przygotowali na pewno sporo takich rzeczy więc nie zbiednieją jeśli komuś jeszcze dadzą. Pewnie i tak mają podpisaną umowę z pocztą i płacą miesięcznie grosze za przesyłki.
  • Gdy ja napiszę skąd to jest i jak to zdobyć, to ktoś poda mi inne lub podobne adresy
Podałem adresy no i mam w kilku miejscach podany swój mail. Mam też przecież formularz kontaktowy. Tylko patrzeć jak zaraz będą do mnie pisali setki maili z podziękowaniem i podadzą mi adresy których sam jeszcze nie mam. Trzeba sobie pomagać, prawda? Najlepiej jeszcze dopiszę "Pochwalcie się co dostaliście. Chętni niech do mnie napiszą to podam jak zdobyć te rzeczy :)". No teraz to na pewno każdy do mnie napisze.
  • A dlaczego by nie? Skoro darmo dostałem/am to czemu ktoś jeszcze miałby nie mieć tych danych? I tak są dostępne w internecie
Przecież reklamy tej firmy i tak są w wielu miejscach. Chyba nawet widziałem ich reklamę w tv. Skoro tam się ogłaszają to muszą mieć mnóstwo kasy na gadżety. Porównując koszty antenowe z tymi, które ja poniosłem na reklamę ich adresu w internecie to wychodzi na to, że mój marketing jest skuteczniejszy :) Będą na pewno mi wdzięczni, że dzięki mnie tak wiele osób się dowiedziało o ich firmie.
Poczekam jeszcze trochę. Dopiero 200 wejść było. Jeszcze nie wszyscy zdążyli mi chyba tego maila wysłać z nowymi adresami...
  • Jestem aniołem zesłanym, aby pomóc potrzebującym. Napoić spragnionych, nakarmić głodnych, rozdać długopisy
Zaprawdę powiadam Wam. Kto ma rękę niech pisze, kto ma internet niech wysyła maile. Kto dostał przesyłkę, niech jej zawartość rozdzieli pośród najmniejszych z Was. Biada temu kto adres mailowy ukrywa! Ostatecznie on rażony z komputerowego zasilacza będzie i trumnę jego nieużywane długopisy zdobić będą! I ześlę rękę karzącą i wszystkie pocztówki otrzymane, a schowane, splamione tuszem będą. Pendrivy pamięć stracą, a produkty ze współprac pleśnią zajdą! Bo nie ma miejsca wśród sprawiedliwych gdy chociaż najmniejszą kopertę ukryjesz przed braćmi Twoimi! Grono zbawionych zasilą nowe zastępy udostępniających adresy. One nieść dobrą nowinę i kontakty dobre będą. Przez nich i dzięki nim wszystko się stanie co się stanie, a nie stanie się nic co stać się nie miało. Oto dzieci ludzkie czyste serca otrzymają i w wiecznej miłości i poszanowaniu adresów żyć będą, a koperty ich ciężkimi się staną od darów.

Nie podaję adresów, ponieważ:
  • Namęczyłem się, żeby je zdobyć
Wbrew temu co myślą postronne osoby to nie jest takie "hop siup". Czasem trzeba wysłać ponad tysiąc wiadomości, żeby w skrzynce znaleźć w ciągu tygodnia kilka przesyłek. Nie każda firma ma, a jeśli ma to nie zawsze chce wysłać. Dlaczego miała to robić? Gadżety reklamowe zamówili dla klientów, by zachęcić ich do powrotu i ponownych zakupów. Nie jesteśmy ich klientami. Nawet nie mamy zielonego pojęcia gdzie ta firma jest, ani (często) czym się zajmuje. Poza tym dochodzą jeszcze koszty wysyłki. Nie każdy chce wydawać własne pieniądze, by jakiś kolekcjoner dostał długopis wart 1 zł w przesyłce kosztującej 2,50 zł.
  • Jestem jednostką aspołeczną
Jako dziecko zawsze bawiłem się sam. Mam niewidzialnych przyjaciół, a rodzice wkładali mi do kieszeni kiełbasę, gdy wychodziłem z domu, żeby chociaż psy chciały do mnie podejść. Poza tym mam pryszczycę, ADHD, FBI, NBA i jeszcze wiele innych przypadłości. Jedyne co mi w życiu wyszło to włosy i kamienie nerkowe i z żadnej z tych rzeczy nie jestem zadowolony. Jeszcze kilka lat temu byłem emo i ciąłem się żyletką o zaokrąglonym ostrzu. Te ostre miały tendencję do przecinania skóry, a ja nie lubię bólu. Teraz kupiłem sobie lustrzankę, mam stary wełniany sweter i okulary ze słoików po musztardzie. Jestem teraz hipsterem bo bycie emo było zbyt mainstreamowe. Idę też w kierunku gender i od dziś jestem lamą z trzema sutkami, jeśli ktoś to kwestionuje to oskarżę go o  naruszenie moich dóbr psychiczno-fizyczno-pierdołowatych.
  • Pragnę uwielbienia dla mojej osoby i składania mi hołdów
Jestem WIELKI! Tak, JA! To Ja znalazłem ten adres przed wami i to mnie dziękujcie! Kto padnie przede mną na kolana i krzyknie, że to ja jestem "Wielkim Odkrywcą Adresu" ten może, zaznaczam MOŻE, dostąpi zaszczytu przebywania blisko mojej chwały i pogratulowania mi w komentarzu. 
Aha... Zapomniałbym. Codziennie oczekuję też 2 dziewic w darze. Nie mogą mieć więcej niż 25 i miej niż 16 lat... Sprawy mojego honorarium na razie odłóżmy. Zadowolę się marnymi 80% z waszych dochodów, kiedyś jeszcze dogadamy się co do oczywistej podwyżki.
  • Ludzie to świnie, które dla darmowego g...na będą się bić
Przykłady można mnożyć. Mieszkam w Radomiu... Co teraz myśli przeciętna osoba o tym mieście? Na myśl przychodzi "chytra baba", która chwyta ze stołu drugą butelkę napoju Zbyszko. Jeszcze jeden przykład? Otwarcie marketu. Czy to był Media Markt, czy kolejna Biedronka ludzie koczowali pod sklepem i bili się o miejsca w kolejce! To nic, że otwarcie miało być o 9 (załóżmy taką godzinę). O 7 już stali i krzyczeli (jak w scence kabaretu "Ani Mru Mru") "Open the door!". Gdy w końcu drzwi się otworzyły tratowali się, żeby jak najszybciej dobiec na promocje, zgarnąć jak najwięcej i przybiec do kasy by zdążyć na prezent dla pierwszych klientów. Były sytuacje, że łysy facet biegł z kilkunastoma suszarkami w koszyku bo były tańsze. Ludzie się bili o mięso... Śmiejemy się z amerykanów i ich poświątecznych wyprzedaży. Bawi nas to jak te tłuściochy na wieść o przecenie potrafią się rozpędzić, żeby tylko dobiec do wyczekiwanego artykułu, ale niewiele nam brakuje do nich... No oprócz masy ciał brakuje nam też ofiar jak to u nich :) Ale jeśli mikrego człowieczka nadepnie rozpędzony 150 kg słoń... a potem następny... i następny... a to wszystko przez to, że stał za blisko słodyczy oznaczonych znaczkiem przeceny to coś jest nie tak.
  • Jeśli ktoś chciałby dany adres może do mnie napisać i wymienimy się ciekawymi namiarami
Tego nauczył mnie właśnie Artur. Zapytałem go kiedyś skąd dostał przesyłki. Dostałem odpowiedź, że może mi podać, jeśli tylko w zamian ja podam jemu jakieś adresy. Coś za coś. Handel wymienny.
Dawno temu handel wymienny był podstawą gospodarki. Hodowałeś owce, ale potrzebowałeś mleka? Owszem, mogłeś kupić krowę, ale po co ci jedna krowa? Dla tego mleka, którego potrzebujesz nie opłaci ci się trzymać bydlęcia. Poza tym masz już przecież owce. Wymieniasz się więc tym co masz. Ser, wełna, nawet jakieś truchło. Ktoś inny w zamian daje ci swoje wyroby. Negocjujecie co możecie za co dostać i gdy nastąpi konsensus dokonujecie transakcji.
Dlatego na blogu wolę zaprezentować zdjęcie zawartości przesyłek i opisać co to jest. Jeżeli ktoś chciałby otrzymać takie same rzeczy lub podobne (czasem firmy wysyłają różne rzeczy w obrębie zaledwie kilku dni) to proszę bardzo. Kontakt do mnie jest w stopce bloga, a dodatkowo mam formularz kontaktowy. Warunek jest jeden. Jeżeli chcesz dostać ode mnie adres to ja oczekuję adresu od Ciebie. I niech to nie będzie biuletyn "Jak poznać żyda w sąsiedzie" lub kolejny numer "Strażnicy" czy "Gościa Niedzielnego" :P Na makulaturę są specjalne kosze. 

Jakie mam warunki co do adresu/ów? 
1. Pisałem do urzędów miast i gmin. Co mogłem to dostałem i na razie nie chcę tam pisać. Gdy o mnie trochę zapomną to znów spróbuję szczęścia bo jest to najłatwiejszy sposób na przesyłki. Te adresy siłą rzeczy odpadają.
2. Jeśli w TYM poście widzisz coś co właśnie chcesz mi wcisnąć to wiedz, że jednak tego nie potrzebuję ;) To samo się tyczy przesyłek z innych dni. Nie masz obowiązku wiedzieć, czy czegoś takiego nie mam, ale nie denerwuj się gdy przyślę Ci zdjęcie gadżetów jakie otrzymałem z tego adresu zamiast adresu, który oczekujesz ;) Dogadamy się na pewno. Potrzeba tylko na to odrobiny czasu.
  • Ta firma (czy też osoba) mi zaufała
Miałem nieprzyjemną sytuację. Firma Intertek przesłała mi kilka fajnych gadżetów. Były to długopisy, kalendarze, notesy i możliwe, że coś jeszcze. Wrzuciłem po kilku tygodniach adres na Free.amciu i po tygodniu ten wątek miał ponad 1 tys kliknięć! Kilka dni tym dostałem nieprzyjemnego maila od przedstawiciela firmy, że jaki prawem udostępniłem ich adres. Czy wrazili na to zgodę? Czy w ogóle zapytałem, czy mogę takie coś zrobić? A w jaki sposób trafili, że to akurat ja? W bardzo prosty... Byłem jedyną osobą, która otrzymała od nich coś kiedykolwiek. Napisali też, że gdybym nie udostępnił ich adresy trafiłbym do listy z ich klientami i jako "niby klient" dostawałbym co jakiś czas od nich najnowsze gadżety. Właśnie po tym zdarzeniu postanowiłem, że w treści maila, które wysyłam będzie znajdowała się informacja, że ich adres nie zostanie przekazany osobom trzecim i nie trafi na jakąkolwiek listę mailingową. Jeżeli jednak ich wolą jest dostawać setki maili od "sępów" to za ich zgodą udostępnię dane kontaktowe w internecie.To się sprawdza. Dzięki temu dostałem już trochę przesyłek, a kilka firm i urzędów pozwoliło mi na upublicznienie swojego adresu mailowego.
  • Niektórzy liczą na gotowe
To najgorsza część ludzi, którzy chcą otrzymać coś za darmo. Na chwilę obecną na free.amciu jest zarejestrowanych 36458 (dane z godz. 00:20 dnia 16.02.2014). Ilu użytkowników, jest w jakiś sposób aktywnych chociażby na shoutboxie? Zawsze widzę te same loginy. Czasem się przypomni ktoś ze starszych użytkowników, ale najczęściej jest to osoba w stylu "dajcie jakieś nowe adresy bo te są już stare", czy "ma ktoś coś ciekawego", albo "ale g...no dajecie w adresach. Ja chcę qwa czegoś innego". Dobrze, że Admin co jakiś czas wyczyści schoutbox bo byłoby tam śmietnisko :) Bardzo chętnie komuś pomogę, doradzę jak zacząć, w jaki sposób pisać maile i gdzie najlepiej wysyłać. Pisałem już wieloma osobami i wieloma nadal piszę. Ale czasem to ręce opadają gdy ktoś mający w nicku 98 lub 12 (albo pokrewne liczby) pyta łamaną polszczyzną skąd (z kąd, z kont... No serio?...) mam daną rzecz. Albo w czwartek pisałem z jakąś istotą, która (a jakże by inaczej?!) łamaną i pokemonowatą (HeJ A Z KoNT MaSsz To?) polszczyzną pyta o współprace, by po 5 mailu uświadomić sobie, że ona jednak nie ma bloga   ("a jak nie mam bloga to też mogę?" tylko nie oddam charakteru pisma). Mogę pomóc, ale od tak sobie na lewo i prawo nie będę przerzucał się adresami i gotowymi tekstami do wysłania.
  • Jestem diabłem wcielonym i chcę żeby ludzie się płaszczyli przede mną prosząc i jęcząc o adres
Nastał płacz i zgrzytanie zębów. Czarne anioły o cuchnącym siarką oddechu wstąpiły z czeluści piekieł. Bramy Ziemi zostały otwarte, a skorupa jej poorana pazurami Najpodlejszego. Wstąpił ten Nieświęty, Syn Marności, Ojciec Zwątpienia i Król Zarazy na tron człowieczy i zawył do śmiertelnych:
- Czego chcecie ode mnie pomioty niegodne by mi palce liczyć?!
- Kontaktów Panie... - odezwało się kilka nieśmiałych głosów z tłumu
I jednym uderzeniem swego czarnego skrzydła strącił czwartą część ludzi do Czeluści. A Czeluść ich pochłonęła i nie ujrzeli już światła.
Zawołał więc ponownie Władca Ciemności do ludzi:
- Po kiego wała wam to?!
I poruszenie nastało wśród zrodzonych na tym świecie. Nikt nie odważył się odpowiedzieć. Czwarta część odeszła bo serca ich czyste były i nie pożądali niczego.
Widząc to Król Robactwa krzyknął do pozostałych:
- Co zamierzacie z kontaktami uczynić?
- Wykorzystamy o Panie nasz! - krzyknęli zgodnie ludzie
Najpodlejszy niechętnie skinął na czarne anioły i pochwyciły one czwartą część śmiertelnych. Chwytały ich za głowy i unosiły w powietrze, gdzie oddzielały od siebie ich członki. Lecz na dole ludzie nie przejęli się losem swych braci. Serca ich zatwardziałe były i zło ich opanowało.
Bestia zawył przeraźliwie i zapytał żywych:
- Co dacie mi w zamian?
- Serca nasze! Duszę naszą i braci naszych! Wszystko co mamy Twoje będzie!
I strącił wszystkich w Otchłań bo serca ich czarne były odkąd ostatni sprawiedliwi od nich odeszli.
I miał już wszystko. Jęki i błagania dopełniły całości. Dokonało się!


Winien jestem Wam jeszcze odpowiedzi na dwa pytania.
Czy pingwiny mają kolana? Oczywiście. Mają kolana choć spod gęstego upierzenia nie widać ich.

 Co było pierwsze? Jajko czy kura? W sobotę najpierw był kurczak na obiad. Jajko zjadłem dopiero na kolację :P
Wybaczcie jeżeli coś pominąłem w tych "rozważaniach". Szczególnie wybaczcie ostatnie punkty w każdym dziale :D Nie mogłem się powstrzymać jakoś i musiałem coś w tym stylu napisać ;)

Liczę na Wasze komentarze. Napiszcie proszę czy udostępniacie adresy i dlaczego to robicie, lub dlaczego tego nie robicie. Ja nie udostępniam i dlatego w tych punktach mogłem napisać więcej. Teraz przydałby się ktoś podający kontakty, żeby uzupełnić i poprawić moje przemyślenia :)

Zapytam teraz jak Edward Gierek: " To jak, pomożecie?"

piątek, 14 lutego 2014

1 przesyłka

Hej! :)

Rozpocząłem testowanie produktów Nikwax, więc chyba jutro (albo w niedzielę) powinna pojawić się recenzja. Dziś za to dostałem przesyłkę. Pisałem do innej firmy, ale odezwała się do mnie inna firma, informując, że są przedstawicielami tej poprzedniej i oni zajmą się dostarczeniem do mnie materiałów. Ok, nie mam nic przeciwko. Dziś dostałem od nich przesyłkę. Jak na razie w miarę normalnie, prawda? To już w takim razie takie być przestaje :) Firma, która dostarczyła mi te materiały wysłała mi je i zapłaciła za przesyłkę 4,50 zł. Wysłana priorytetem... Wczorajsza data na stemplach. Odległość tej firmy do mnie? 4,5 km :D Gdyby mi tylko napisali, żebym sam podjechał po te materiały to wsiadłbym w samochód i w kilka minut tam był :) Ale cóż ;) Nie moje pieniądze :D

Co znajdowało się w tej przesyłce?

  • 4 katalogi o ogrzewaniu elektrycznym
  • Teczka na dokumenty z pismem informującym, ze więcej materiałów jest dostępnych w formie elektronicznej

Chociaż taka wysyłka to i tak w miarę normalna rzecz. Największą zagadkę mam do tej pory w związku z 2 urzędami. Na pewno jednym z tych urzędów był Urząd Miasta w Jeleniej Górze. Przysłać odpowiedź na maila o treści "nie wysyłamy niczego" w kopercie? :D Poświadczyć to wszystko pieczątkami i podpisami? No to już jest absurdalna sytuacja :D

Dziś mamy Walentynki. Dostaliście coś od swojej drugiej połówki? Mnie Marika zaskoczyła i gdy wróciłem z pracy znalazłem na biurku pralinki Lindor :) Sam też byłem na to przygotowany i gdy wróciła dostała bukiecik tulipanów :)


Co dziś u Was słychać?

czwartek, 13 lutego 2014

Czwartek... Taaadaaam! :D

Witajcie moi mili :)

Jest czwartek 13 lutego :) Do 13 dnia miesiąca mam małego pecha. Jak miałem ok 10 lat do biegłem rozpędzony to pełnej szybkości i... zaczepiłem nogą o kamień i to w takim miejscu, że akurat trafiłem głową w garaż. W sam róg garażu... Garaż jak stał tak stał, ale ja przez chwilę leżałem :D On się nie przesunął, a mnie zmusił do pójścia do domu. Po drodze poczułem, że coś mi płynie po czole. Sąsiadka wracająca z zakupów na mój widok aż upuściła reklamówki z zakupami :D Dobrze, że tata był w domu to mi od razu przemył ranę, wykonał szybki telefon do mamy i po chwili siedzieliśmy w karetce i jechaliśmy do szpitala :D Mieszkałem wtedy jeszcze na osiedlu obok szpitala, ale do tamtego nie trafiłem... Dlatego, że to szpital psychiatryczny ;) Na pogotowiu od razu trafiłem do chirurga. Znieczulenie i szyjemy. 5 szwów na czole, naruszona czaszka (uderzenie potężne bo biegałem szybko) i szczęście, że nie uderzyłem jakieś 5 mm niżej bo straciłbym lewe oko... Nie płakałem, nie byłem nawet w szoku. Jakoś na spokojnie do tego podszedłem. Płakałem dopiero tydzień później jak musiałem jechać na zdjęcie szwów :D Dlaczego? Nie pytajcie bo sam tego nie wiem :D Bardziej się bałem zdjęcia szwów, niż rozbicia głowy i jej szycia :D

To tyle wspomnień :P Teraz przejdźmy do dnia dzisiejszego, bo w nim 2 przesyłki. W dodatku są to 2 niezapowiedziane przesyłki co nie zdarzyło mi się od dłuższego czasu :D

Idziemy po kolei ;)

1.
  • Brelok
  • Długopis
  • Czerwony cienkopis
  • Ołówek
 2.
  • Smycz
  • 2 długopisy
  • Naklejki - na zdjęciu ich nie ma bo przy robieniu zdjęcia je przeoczyłem. Zostały w kopercie.


Co u Was dziś ciekawego? Nowe współprace? Namiary na ciekawe gadżety?

U mnie w ciągu kilku dni pojawią się 2 recenzje. Powiem Wam też, że jabłka, które wczoraj dostałem, są tak smaczne, że Edek nie mógł pyszczka oderwać od nich i cały czas je wąchał :D Nie lubi jabłek. Wiele razy mu dawałem i nie chciał nawet się za bardzo zbliżyć. Czuł tylko zapach i od razu główka w drugą stronę. Te jabłka jednak są tak soczyste i pachnące, że wczoraj postanowiłem dać mu ogryzek. Pomyślałem, że i tak nie zje więc tyle to mu mogę już dać.


Akurat miał zmienianą ściółkę więc nie miał nic lepszego do roboty (oprócz biegania wokół, obserwowania co robimy i prób przegryzienia reklamówki z siankiem). Jakie było nasze zdziwienie gdy zaczął gryźć jabłko! Nigdy tego kudłaty nie robił, a teraz z wyraźnym smakiem pochłaniał jabłko :D Pierwszy raz w życiu...

Dziś sprawdziliśmy czy to nie był jednorazowy wybryk. Edek w swoim życiu jadł już wiele niezwykłych jak dla przedstawiciela swojego gatunku rzeczy. Kanapkę z pasztetem (!! Siostra mu dała), ziemniaka (są trujące), szynkę łososiową (!! Tata sobie robił kanapki, a ten drań wspinał mu się na nogę i prosił o smakołyk). Teraz przyszła pora, że w końcu zaczął jeść jabłka. Ale je tylko te... Inne mu nie smakują...


Teraz cały karton z tymi jabłkami leży obok jego klatki i co chwila słyszę jak Edek próbuje się dostać do środka po kolejne jabłko :D

środa, 12 lutego 2014

Współpraca z Gospodarstwem Sadowniczym MB

Witajcie! :D

Dziś listonosz przyniósł mi... Wróć... Nie listonosz :) Dziś otrzymałem w ramach współpracy z Gospodarstwem Sadowniczym MB karton pełen soków i (specjalnie od Pani Moniki) ok 6 kg pięknych jabłek! :D:D
Jabłka są naprawdę piękne. Wielkie i czerwone. Tak pachnące, że Edek wybiegł z klatki i zaczął je obwąchiwać :D Chyba chciał jedno spróbować ;) Ale to nie wszystko. W pudełku były jeszcze 4 wielkie zielone jabłka i na każdym z nich jest naklejone czerwone serduszko :)


Pudełko pełne tych pyszności otrzymałem osobiście. Gospodarstwo Sadownicze MB znajduje się nie tak daleko ode mnie bo w Komorowie koło Wieniawy. Jakieś 30 km :) Przejeżdżam w tamtej okolicy gdy wybieram się na grzyby :)

Oprócz wspomnianych już jabłek (mmm ale witaminowy zastrzyk będzie) otrzymałem również soki.

  • Sok jabłkowy 3 l
  • Sok jabłkowy 0,75 l
  • Sok jabłkowy 0,25 l
Od jutra zabieramy się za testowanie :D

Chciałbym bardzo serdecznie podziękować Pani Monice za zaufanie i taki bogaty prezent.

Za kilka dni (jak tylko wypijemy soki i zjemy połowę jabłek) powinna pojawić się recenzja :)

Jakie wieści u Was? :) Zaraz przejrzę dzisiejsze posty na blogach i chyba schrupię jedno jabłko ;)

wtorek, 11 lutego 2014

Kontynuacja współpracy z Nikwax

Hello :D:D:D

Dopiero wróciłem do domu... Nakręciłem się po mieście bo mama chciała zrobić zakupy. Dopiero niedawno ją odwiozłem do domu i mogę sobie na spokojnie siąść i napisać posta, żeby... o 21 jechać odebrać Marikę z pracy :) Dziś wszystko w biegu :)

Już wcześniej zapowiedziałem i dziś właśnie przyszła. Przesyłeczka w ramach kontynuacji współpracy z firmą Nikwax.

Do testów otrzymałem 2 produkty: Nikwax Żel Czyszczący do Obuwia oraz Nikwax Impregnat do Tkanin i Skóry.

Bardzo się cieszę, że będę mógł wypróbować jak spisują się kolejne produkty Nikwax. Mam już przygotowane buty, które porobią za króliki doświadczalne :) Jednych specjalnie nie myję od tygodnia i przy tym błocku na dworze będą się idealnie nadawały do testów :D

Co u Was słychać? Nowe współprace? Nowe gadżety?

Oooo właśnie. Skleroza nie boli ;) Prawdopodobnie jutro dostanę soki do testów :) Jeszcze żeby się gadżety zaczęły to już jestem spełniony :D

poniedziałek, 10 lutego 2014

Business Navigator

Witajcie!

Ładna dziś pogoda :) Chociaż jak wybierałem się do pracy to padał śnieg z deszczem. Przetestowałem od razu bluzę wypraną w Nikwax Cotton Proof. Sprawuje się świetnie :)

Wracając do tytułu postu. Dziś w skrzynce znalazłem jedną przesyłkę właśnie stamtąd.

Business Navigator
- Kalendarz na biurko
- Smycz
- Linijka/zakładka


Przez weekend wysłałem ok 800 maili i jak na razie tylko jeden pozytyw i 2 negatywy :D Ciekawe czy jakieś niezapowiedziane się trafią...

A co u Was dziś słychać?

sobota, 8 lutego 2014

Roladki z piersi kurczaka


Obiecałem i jest :) Bardzo lubię gotować i przyrządzać jakieś dania. Z zaciekawieniem przeglądam przepisy i próbuję zrobić je w takiej formie jakiej ktoś podał lub zmodyfikować według własnego uznania. Dziś pora podzielić się z Wami moim przepisem na pyszne roladki z piersi kurczaka :)

Co będzie potrzebne:
  • chęci :)
  • 0,5 kg piersi z kurczaka (3 albo 4 filety)
  • kilka plasterków wędzonego boczku
  • ser Camembert ok 60 g
  • 2 ząbki czosnku
  • 2 liście laurowe
  • ulubione przyprawy w tym sól i pieprz
  • tymianek
  • 0,5 kostki rosołowej
  • 3 łyżki śmietany 18%
  • 0,5 łyżki mąki
  • kilka wykałaczek

Mamy wszystko? No to do dzieła :)

Mięso myjemy i oczyszczamy. Pojedynczy filet kroimy na 2 plastry i rozbijamy tłuczkiem. Nie za bardzo... Nie chcemy przez niego widzieć świata :P

Mały OT (Wrażliwi mogą to ominąć)
Wiecie dlaczego ludożercy najpierw bili do nieprzytomności swój przyszły posiłek? Właśnie dlatego, że mięso po rozbiciu jest lepsze, delikatniejsze. Rozbijane są ścięgna i dzięki temu nie musimy żuć cały dzień schabowego jakby był starą podeszwą :P
Koniec OT

Rozbitą pierś delikatnie solimy, pieprzymy i nacieramy swoimi ulubionymi przyprawami. Ja używam do tego bazylii, ziół prowansalskich, odrobiny oregano i przyprawy do kurczaka. Kładziemy na nią plasterek boczku i dwa plasterki sera.


Zawijamy w roladkę i spinamy wykałaczką, żeby nic się nie rozpadło.


Tak przygotowane roladki smażymy na gorącym oleju z każdej strony do uzyskania złotego koloru.
Następnie wlewamy szklankę bulionu, dodajemy czosnek, liście laurowe, tymianek (można sypnąć też innych przypraw to sosik będzie bardziej aromatyczny) i całość dusimy pod przykryciem 15-20 minut.
Po tym czasie, ciągle mieszając, dodajemy mąkę i śmietanę rozrobioną w zimnej wodzie. Gdy sosik znów się zagotuje roladki są gotowe :)

Podałem je z surówką z białej kapusty i puree ziemniaczanym :)


Zrobienie nie zajmuje zbyt dużo czasu, a danie jest bardzo delikatne. Ja uwielbiam je za sosik :D Robiąc go nie mogę się oprzeć pokusie, żeby co chwila nie próbować ;)

Smacznego! :)

piątek, 7 lutego 2014

Piątkowo - czyli nic

Hej Ho! Hej Ho!
W weekend by się leniuchowało :D

Witajcie :)

Weekend jednak będzie pracowity, a nie pełen czasu na leżenie do góry brzuchem. Jutro po przebudzeniu zacznę słać maile. Później po 13 mała przerwa na meczyk ligi angielskiej :D W międzyczasie będę robił swoje popisowe danie. Czyli od razu zapowiedziałem co jutro znajdzie się na blogu :) Będzie to kolejny kulinarny post. Ale cóż zrobić, skoro przesyłek nie ma, to trzeba pisać co jest :D A będzie bardzo dobre danie :) Jeszcze tylko wyskoczę jutro do sklepu po jakąś sałatkę czy surówkę dla dopełnienia.

Jak już pisałem, dzięki uprzejmości Pani Ewy, której bardzo spodobały się recenzje, udało mi się kontynuować współpracę z firmą Nikwax. Dziś zostały do mnie wysłane 2 produkty i jak tylko dotrą to zabiorę się za testy :)

Mam już nieprzemakalny polar, nieprzemakalną bluzę, więc teraz pora na nieprzemakalne buty :D Idealne gdy na dworze śnieg topnieje i robi się plucha :)

A co u Was? Jest ktoś chętny na wymianę adresów? ;) Co prawda ostatnio niczego nowego nie mam... Ale z szafy pełnej skarbów coś się zawsze wyciągnie ;)

Udanego weekendu! :D

czwartek, 6 lutego 2014

Czwartek

Hej!

U mnie taki standardowy czwartek. Czyli pustka :) Dostałem za to pozytyw na ulotki, więc chociaż jedna przesyłka będzie. Chociaż i tak dopiero w przyszłym tygodniu ;) W sobotę robię ofensywę mailową i może uda się wysłać 800 maili. Będę starał się bić rekord :D

Chciałem tż oficjalnie poinformować, że moja współpraca z firmą Nikwax zostanie przedłużona :) Właśnie wybrałem kolejne 2 produkty do testowania i jak tylko przyjdą to zabiorę się testy i recenzje :)

A co u Was? Jakieś nowe gadżety czy współprace?

środa, 5 lutego 2014

Nikwax Cotton Proof - recenzja

Witajcie!

Tak jak obiecałem dziś testuję kolejny preparat z firmy Nikwax. Tym razem jest to Cotton Proof.
Recenzję impregnatu Polar Proof możecie znaleźć TUTAJ.

Co dziś mamy w planach? Pranie, impregnację i "test wody". Czy Cotton Proof będzie tak samo skuteczny jak Polar Proof? Przekonajmy się ;)

Impregnat Cotton Proof od firmy Nikwax służy nadaniu trwałej hydrofobowości ubrań i materiałów z bawełny, mieszanek bawełna-poliester i brezentu.

Zaraz, zaraz... Co to jest ta hydrofobowość? Jest to już drugi produkt, który ma to zapewnić, a jeszcze nie napisałem co to takiego jest? Może wyjaśnię na dwóch przykładach:

1. "Żółw Przypomniany" Terry Pratchett i Stephen Briggs

"Hydrofobowie. Znani również jako Obrzydzeni. To magowie, którzy czują obrzydzenie do wody, sama idea wody budzi w nich wstręt. Naprawdę dobrego hydrofoba trzeba szkolić od urodzenia, na odwodnionej wodzie. Za to potem umieją znakomicie zamawiać pogodę - chmury deszczowe zwyczajnie rezygnują i płyną gdzie indziej. Najczęściej zatrudnia ich królestwo Krull i wykorzystuje do napędzania latających soczewek. Ten środek transportu może zawisnąć nad wodą dzięki skoncentrowanej niechęci hydrofobów przypiętych na brzegu soczewki. Hydrofobowie noszą czarne i niebieskie szaty i mają na twarzach wyraz obrzydzenia dla własnych płynów ustrojowych. Umierają młodo, gdyż nie mogą ze sobą żyć."

2. Wikipedia

"Hydrofobowość (gr. hydro – woda, phobos – strach) – skłonność cząsteczek chemicznych do odpychania od siebie cząsteczek wody. Jest to szczególny przypadek solwofobowości, gdy rozpuszczalnikiem jest woda. W ujęciu makroskopowym hydrofobowość to właściwość powierzchni materiału polegająca na niezwilżalności przez wodę."

Czego się dowiedzieliśmy na tych przykładach? Otóż tego, że hydrofobowość jest to po prostu odpychanie cząstek wody. No i może jeszcze tego, że śmierdzący osobnik w komunikacji miejskiej może być akurat magiem wyspecjalizowanym w hydrofobowości ;)

Do testu wybrałem bluzę składającą się z 93% z bawełny i 7% z elastanu. Zaczynamy więc!

Jak wiadomo bawełna baaaardzo dobrze chłonie wodę. Spróbujcie wyjść na deszcz w bluzie bawełnianej. Wrócicie przemoczeni i z ubraniem ciężkim od wody. Nie będzie to przyjemne wyjście. Tkaniny bawełniane są dobrze oddychające i trwałe, ale powiedzieć o nich, że świetnie sprawdzają się w kontakcie z wodą mogą powiedzieć tylko ci, którym zależy na tym, żeby ta tkanina pochłonęła jak najwięcej wody.

Tak zachowywał się materiał przed praniem i przed impregnacją środkiem Cotton Proof.


Rękaw od razu pochłonął wodę, ale to dlatego, że jest to elastyczny ściągacz. To właśnie ten domieszkowy elastan (spandex lub popularna lycra) tak "wypił" wodę. Dalej jest już bawełna... Widać jakby materiał odpychał wodę, ale to tylko dlatego, że był to większy jej strumień. Materiał od razu zrobił się mokry i czułem jak przesiąka.

Chwilę po tym "teście wody" bluza została wrzucona do pralki i wyprana na szybko w krótkim programie, a następnie wyprana w Nikwax Cotton Proof. Tak samo jak w teście Polar Proof dozownik został wyczyszczony i nie było w nim detergentów mogących negatywnie wpłynąć na rezultat.

W tym miejscu należy wspomnieć jak używać tego środka. Jest to praktycznie identyczne jak w przypadku Polar Proof, ale żeby nikogo nie odsyłać do wcześniejszych publikacji to dla przypomnienia:

Aby uzyskać najlepszy efekt, należy przed impregnacją sztuki wyprać w osobnym cyklu prania w Nikwax Tech Wash®. Impregnat może być stosowany na wilgotne powierzchnie nie trzeba ich suszyć przed impregnacją. Wstrząsnąć przed użyciem. Postępować zgodnie z instrukcją na etykiecie.

Usunąć ewentualne pozostałości proszku z dozownika.
Umieścić czystą/e sztuki w pralce(max 3 sztuki).
Użyć 50ml na jedną sztukę, 100ml na 2 sztuki, oraz 150ml na 3 sztuki.
Prać według zaleceń producenta umieszczonych na etykiecie produktu.


Suszyć na powietrzu lub w suszarce automatycznej nastawionej na niską temperaturę (wg wskazówek na metce).
Aby zachować wodoodporne właściwości odzieży i osprzętu należy przed impregnacją wyprać je w Nikwax Tech Wash®. Nie wolno używać detergentów.

Nie używałem Nikwax Tech Wash. Bluza została najpierw wyprana z jakimiś kapsułkami piorącymi.

Jak prezentuje się materiał bluzy po tych wszystkich zabiegach?


No cóż... Ściągacz nadal chłonie wodę, ale on akurat ma do tego prawo. To elastan i jego właściwości nie miały zostać zmienione. Omijamy więc tę część rękawa i idziemy dalej ;)
Dalej widać już, że strumień wody gładko spływa po materiale. Tutaj kwestia wyjaśnienia. Bluza ma już swoje lata (chyba ze 3) więc ma na swojej powierzchni "kłaczki", czy jak kto woli "supełki". To właśnie na nich zbierała się woda, ale wystarczyło strzepnąć by jej się pozbyć. Materiał pozostał suchy. Nie poczułem na ręce nawet odrobiny wilgoci.

Podsumowując. Po raz kolejny produkt firmy Nikwax okazał się fenomenalny!

Polar, który testowałem ostatnio miałem na sobie w pracy. Dla zademonstrowania skuteczności impregnacji polałem sobie ręce gorącą wodą z czajnika :D Trochę to szalone, ale byłem pewien, że nic sobie nie zrobię. Nie zawiodłem się i oprócz ciepła wody nie czułem niczego. Zastanawiałem się czy przypadkiem gorącą wodą nie zniszczę hydrofobowości polaru, ale na szczęście niczego takiego nie zrobiłem :) Z tą bluzą już tak nie zrobię. Jedno, że ściągacz nasiąka, a drugie, że drugi raz udowadniać skuteczności produktów nie muszę. Dzisiejszy test mówi sam za siebie. Mogę wystawić tylko najwyższą ocenę.


Jeżeli teraz planujecie wybrać się gdzieś w ubraniu z bawełny pomyślcie najpierw o zaimpregnowaniu go w preparacie Nikwax Cotton Proof. Mogę dać gwarancję, że nie wrócicie do domu przemoczeni.

Pomyślałem teraz o tym, że ten preparat mógłby się świetnie sprawdzić w "warunkach polowych" jakimi niewątpliwie będzie lany poniedziałek. Jeśli nie chcecie stać przemoczeni, bo jakiś półgłówek idiota (nazywajmy rzeczy po imieniu) w imię "tradycji", biega po ulicy z wiadrem pełnym wody to Nikwax Cotton Proof jest idealny by jego szare komórki do reszty obumarły widząc jak z was zlatuje woda, a wy jesteście rześcy i susi :)

Nikwax Cotton Proof przyda się nie tylko w lany poniedziałek, dlatego polecam wszystkim idealne rozwiązanie by Wasze bawełniane tkaniny nie chłonęły wody, a jednocześnie by zachowały swoje właściwości oddychające.

Chciałem też na zakończenie recenzji serdecznie podziękować Pani Ewie za możliwość przetestowania tych środków. Dziękuję i polecam się na przyszłość ;)

wtorek, 4 lutego 2014

I znów...

Hej!

Dziś krótki post, bo znów w skrzynce pustka. Nic nowego do mnie nie chce trafiać... Chyba też źle ostatnio wybieram adresatów. Z ostatniego tysiąca maili dostałem tylko 6 odpowiedzi :D

No nic. Trzeba próbować, a może coś ciekawego przyjdzie :) Muszę też w wolnej chwili napisać maila w języku angielskim i zacząć wysyłać poza granice kraju. Może to przyniesie więcej przesyłek :D

Aaa... Zapomniałbym. Dostałem dziś odpowiedź na moją recenzję Nikwax Polar Proof. Spodobała się i oczekują, na recenzję Cotton Proof :) Napiszę ją w tym tygodniu ;) Mam już wybraną bluzę w 93% składającą się z bawełny więc jest na czym testować ;)

A co u Was? Jakieś nowe, ciekawe współprace i przesyłki?

poniedziałek, 3 lutego 2014

NIKWAX Polar Proof - recenzja

Oto przed Wami recenzja pierwszego produktu firmy Nikwax - Polar Proof. Do testów otrzymałem jeszcze Cotton Proof, ale dziś skupię się na tym pierwszym.

Nikwax Polar Proof jak wskazuje nazwa ma zwiększać odporność odzieży polarowej na wodę. Innymi słowy ma ją impregnować.

Kilka słów od producenta:

"Jak Nikwax Polar Proof® chroni...

Nikwax Polar Proof® został specjalnie zaprojektowany i zoptymalizowany do odzieży polarowej: na pojedynczych włóknach pozostawia elastyczną warstwę hydrofobową, co pozwala oparom wilgoci przedostać się na zewnątrz, zachowując właściwości oddychające i optymalizując wydajność w deszczową pogodę. Ponadto, powstrzymuje plątanie się nitek polaru, przedłużając jego żywotność.

Nikwax Polar Proof® szybko i łatwo aplikuje się w pralce, dzięki czemu środek przechodzi przez odzież. Wysoce wydajną, trwałą hydrofobowość (DWR) Nikwax Polar Proof® wytwarza się podczas suszenia na powietrzu. Dlatego nie ma potrzeby suszenia mechanicznego, co oszczędza energię."

No dobrze... A jak to się ma do prawdy? Czy środek jest naprawdę tak skuteczny jak twierdzi producent? Sprawdziłem to i czytając dalej poznacie moją opinię.

Najpierw przyjrzyjmy się temu w jaki sposób używać środka Polar Proof:

Aby uzyskać najlepszy efekt, odzież należy przed impregnacją wyprać w osobnym cyklu prania w Nikwax Tech Wash®. Impregnat może być stosowany na wilgotne powierzchnie nie trzeba ich suszyć przed impregnacją. Wstrząsnąć przed użyciem. Postępować zgodnie z instrukcją na etykiecie.

Usunąć ewentualne pozostałości proszku z dozownika.
Umieścić czystą odzież w pralce.
Wlać 50ml na 1 szt. odzieży lub 100ml na 2-3 szt. odzieży.
Prać według zaleceń producenta umieszczonych na etykiecie produktu.


Suszyć w stanie rozwieszonym aż obcieknie lub w suszarce automatycznej nastawionej na niską temperaturę (wg wskazówek na metce).
Aby zachować wodoodporne właściwości odzieży i osprzętu należy przed impregnacją wyprać je w Nikwax Tech Wash®. Nie wolno używać detergentów.

Zastosowałem się do instrukcji. Najpierw polar został wyprany. Należało mu się :) Powoli tracił kolor :P
Tak zachowywał się wyprany polar w kontakcie z wodą:


Jak widzicie polar nasiąka wodą...

Później z dozownika w pralce zostały wyrzucone resztki proszków do prania. Dozownik został gruntownie przemyty, żeby nic nie wpłynęło na testy. Następnie polar został wyprany w środku Nikwax Polar Proof przy krótkim programie.

Jaki jest rezultat?

ŚWIETNY! Sam nie mogłem w to uwierzyć i podstawiłem polar jeszcze raz pod bieżącą wodę :) Polar zyskał świetne właściwości hydrofobowe. Kropelki wody zbierają się na materiale, a dzięki środkowi Nikwax Polar Proof nie są w stanie wniknąć w tkaninę.

Podsumowując. Środek do impregnacji polarów Nikwax Polar Proof spisał się na 5+. Nie tylko zaimpregnował tkaninę, ale też nie zablokował jej właściwości oddychających. Środek nie wpływa w żaden widoczny sposób na polar. Nie staje się cięższy, kolory nie tracą swojej barwy, nawet w dotyku nie wyczuwam żadnych zmian, nie mówiąc już o zapachu.

Moja ocena:


Akurat zaczął topnieć śnieg i wszędzie wokół skapują krople wody. Teraz nie muszę się martwić, że będę zaraz cały mokry. Impregnat Nikwax Polar Proof w 100% udowodnił, że producenci nie mijają się z prawdą zachwalając swój produkt.

Produkt jest naprawdę świetny. Jeśli uprawiacie sport na świeżym powietrzu lub planujecie jakieś górskie wycieczki koniecznie wypierzcie swój polar w Polar Proof. Ręczę, za to, że będziecie zachwyceni jego efektami.

Już niebawem test drugiego środka Nikwax - Cotton Proof. Czy spisze się równie dobrze jak jego krewny? :)