Mój zacznie się od wydatków. Zaraz zamówię sobie opony zimowe do jeżdzidełka, więc ponad 500 zł ucieknie z konta. Jutro zostawiam samochód u zaprzyjaźnionego mechanika i trochę go poklepią (bynajmniej nie będzie to przyjacielskie klepnięcie). Tak żeby się drzwi pasażera mogły otwierać :) Przecież nie będę go w dodatku malował. Wtedy wszystkie zabiegi przekroczą jego wartość...
Kowalski kupił samochód.
Na drugi dzień rozłożył go na części.
- Co ty wyprawiasz? - pyta się żona.
- Szukam. Poprzedni właściciel powiedział, że włożył w niego 5 tysięcy.
Na razie więc wystarczy poklepać, zmienić opony, zrobić kilka pierdółek i można jeździć. Po nowym roku można się będzie rozglądać za innym. Nie potrzebuję dużego samochodu. Teraz mam Punto z 98 r z silnikiem 1,1 l na gaz. Nie potrzebny mi żaden krążownik szos na dojazdy do pracy :) Wystarczyłby mi kolejny Punciak tylko nowszy :)
Wczoraj miałem napisać zbiorczy post i... nie było na to czasu :) Prawie cały dzień oglądaliśmy filmy :) Po raz pierwszy obejrzałem "Pulp Fiction". Nie wiem czemu, ale jakoś nigdy nie miałem albo czasu na ten film, albo ochoty. W końcu go zobaczyłem :) A post zbiorczy nie ucieknie. W przyszłym tygodniu dodam 2 i będą to chyba akurat ostatnie takie posty.
Wracając z pracy zawsze zaglądam do skrzynki. Dziś pusto. No cóż, nie wysłałem wiele wiadomości więc to normalne. Godzina 18:20 sms - e-awizo. Ooo czyli jednak coś jest! Szkoda, że tak późno poinformowali. Za minutę następny sms. Kolejna przesyłka. Wiem o nich tylko tyle, że jedna jest z Warszawy, a druga z... Radomia. Czy ja pisałem do radomskiego urzędu, do którego mam góra 2 km? Sam nie wiem. Przekonam się jutro :)
Muszę kupić kamerkę... Będę nękał nagraniami policję :P Bo jak można być takim idiotą, żeby rano jechać bez świateł? Bez świateł... Gdyby tylko to... Mgła ograniczała widoczność do może 50 metrów. Jedzie facet samochodem, światła wyłączone i bonus: z telefonem przy uchu.
Wracając z pracy natknąłem się na kolejnego idiotę. O przepraszam to był IDIOTA. Specjalny gatunek, więc też napisany w specjalny sposób. Bo czy można być normalnym, zdrowym na ciele i (przede wszystkim) umyśle, żeby w mieście jechać pod prąd?! Koleś miał rejestrację WR, czyli Radom i zasuwał pod prąd... Dobrze, że jechałem prawym pasem (dwupasmowa, rozdzielona pasem zieleni) to wbił się na lewy i tym razem (na szczęście) nie walnąłem w debila. Zacząłem migać światłami i trąbić, ale zrobił tylko wielkie oczy i pojechał dalej. Spojrzałem w tylne lusterko i widziałem jak prawie spowodował wypadek. Zatamował cały ruch bo... jadąc pod prąd chciał zawrócić w prawo i jechać pod prąd tym razem w drugim kierunku.
Jeśli wszyscy wychodzą Ci naprzeciw, to pewnie jedziesz pod prąd!
Obrazek idealnie wpasował się w treść notki ;p Lepiej bym tego nie ujęła :D
OdpowiedzUsuń