niedziela, 16 marca 2014

Salon piękności dla...

Witam pod koniec weekendu :)

W sobotę i dziś prowadziłem mały salonik piękności dla... no właśnie. Dla kogo?


Dla tej puchatej istoty :D



Z uwagi na to, że dziś Edek zmienił adres zamieszkania, trzeba go było przygotować na wyjazd. Oprócz zaopatrzenia go we wszelkie niezbędne świniakowi do przeżycia rzeczy należało jeszcze zadbać o jego prezencję :) No przecież nieuczesany nie pojedzie :D

Zaczęliśmy wczoraj od wymoczenia kudłatka w wodzie z dodatkiem... szamponu Johnson's baby dla dzieci, który kiedyś dostałem w próbkach :) Do tego celu nadaje się idealnie :)


Taką "zmokłą kurę" zawinęliśmy w ręcznik i wysuszyliśmy suszarką. Ten szampon nadał jego sierści świeżości, ale i sprężystości. Zrobiła się taka puchata kula :D No i ładnie pachniał :P

Dziś zajęliśmy się dalszym upiększaniem. Na pierwszy ogień poszły pazurki, które należało skrócić. Następnie bawiliśmy się we fryzjera :) Żeby pokazać ile sierści "uciekło" z jego ciała użyłem paczki chusteczek jako odnośnika do skali.


Tak prezentuje się model po zakończonej sesji u stylisty :D


Jak już pisałem dziś Edek zmieniał miejsce zamieszkania. Wywieźliśmy go do rodziców Mariki. Tam od razu przypomniał sobie o nim jego większy kumpel :)




To był chyba ostatni przypadek (przynajmniej na jakiś czas), gdy Kajtek włożył łeb do klatki Edka. Dlaczego? Ponieważ chwilę później Edek uznał, że w jego klatce należy mu się trochę prywatności i ugryzł Kajtka w nos :D Pies teraz podejdzie do klatki, ale świnkę zaczepi tylko, gdy ten wyjdzie z niej. Pyska na razie nie nadstawia na kolejny cios :D

Świniak wyszedł z klatki, porozglądał się i widać było, że przypomniał sobie gdzie jest i od razu kroki skierował pod fotel... gdzie zostawił po sobie "ślad" :D Gdyby nadal miał długie włosy to ślad byłby większy i ciągnąłby się za nim jak za ślimakiem :D Teraz na szczęście była tylko kałuża w jednym miejscu :)
Taka mała wredota z niego. Gdy był u nas to nie sikał po kątach. Kupkę owszem, potrafił zostawić nawet w większej ilości, ale o mokrych śladach nie było mowy. Przez 3 tygodnie był u moich rodziców i na wejściu moja mama zapowiedziała mu, że jeśli będzie brudził to będzie spał na balkonie. Skutek był taki, że oprócz włosów i wiórków nie zostawiał na podłodze niczego :D Może się przestraszył balkonu? :)

Przed opuszczeniem go jeszcze trafił na moje kolana, gdzie został porządnie wydrapany i wypieszczony. Co się wypiszczał to jego :) Teraz musi mu to na jakiś czas wystarczyć.

W domu teraz mamy tak dziwnie cicho. Nikt nie drepcze po podłodze i nie piszczy o jakiś zielony smakołyk. Musimy się przestawić, że jego już nie ma, bo na razie i tak jeszcze staramy się patrzeć pod nogi, żeby przypadkiem nie wybiegł i nie trafił pod kapcia :)

Wiedzieliście, że świnki morskie "śpiewają"? Marika kiedyś nagrała śpiew Edka. Jak go gdzieś odszukam to wstawię ;) Jego śpiew to wysokie piski w charakterystycznym rytmie :)

10 komentarzy:

  1. Świetny ten Wasz Edek :) Ja miałam świnkę morską jak byłam w podstawówce, pamiętam jak lubiła głaskanie, i tak fajnie piszczała :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Edek był nauczony kilku komend. Na swoje imię reagował i na "Chodź masz". Wtedy albo przybiegał albo piszczał, żeby mu dać :) Za to na "Chodź do mnie" zwiewał, że się tylko kurzyło :D Jeszcze na "Hop" stawał na dwóch łapkach, ale nie za często to robił. Leń taki ;) Na 2 łapkach swatał i prosił gdy coś chciał tylko :)

      Usuń
  2. Super Edzio. A kilka dni temu zdechł królik mojego faceta, 12 lat żył, a taki fajny był. No cóż, trzebabyło wywieźć, oby się zaklimatyzował :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za to szwagier próbuje "pozbyć" się swojego królika. Miała być miniaturka i żyć 2 lata. Jest wielki królik i żyje już 10 :D

      Usuń
  3. Pawle może otworzysz salon piękności? :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pamiętam jak swoją świnkę też tak myłam i suszyłam :) Nasza świnka została u dziadków. Córka po mamie odziedziczyła zamiłowanie do zwierząt. Koty po ulicy gania i woła kici kici chodź do mnie, każdy pies jest od razu obiektem do głaskania. U dziadków ma psa, rybki i miała świnkę która w piątek zdechła. W niedzielę byliśmy na obiedzie i trzeba było tłumaczyć, że uciekła bo drzwi były otwarte i nikt jej nie dogonił. Teraz dziadkowie są zmuszenie "złapać uciekiniera" czyli kupić nową w sklepie, bo córa ze łzami w oczach po całym domu chodziła i szukała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. JA już drugiej świnki musiałem się pozbyć. W dzieciństwie gdy mieliśmy jedną to okazało się, że siostra ma astmę i trzeba było oddać. Sąsiadka wtedy wzięła. Teraz znów Edzio musiał wyjechać.

      Usuń
  5. Rozsmieszyl mnie ten post :-)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój komentarz :)
Jeśli jesteś chętny/na na wymianę adresów to zapraszam do skorzystania z formularza. Na pewno się dogadamy