niedziela, 12 kwietnia 2015

Pizza dla leniwych

Witajcie! Dzisiejszy post sponsorują literki "C", "P", "S" oraz "G". Skąd to? Zacznę od początku...

W przestrzeni istniało nic. Nagle to nic stało się osobliwością i zrobiło "Buuum". Tyle, że bezgłośne bum, bo nie było cząsteczek, które by przeniosły dźwięk. Naukowcy ten stan rzeczy nazwali "Wielkim Wybuchem"...

No dobra. Nie od takiego początku trzeba zacząć. Początek miał bowiem miejsce niedawno. W piątek. Rano poczułem się źle. Ale kto rano czuje się dobrze wiedząc, że musi wstać i iść do pracy? ;) Ale ja poczułem się gorzej niż zawsze. Dopadł mnie katar, ból głowy i chrypa. Jakoś przemęczyłem 8 godzin w pracy dzięki literce "S".

Nie, nie. Nie było to "S***alam stąd", były to tabletki "Solpadeina" i przynajmniej był głowy ustał. W domu już łyknąłem literkę "G". NIE!!! Nie takie "G"! "G" jak Gripex! Dzięki tym środkom w sobotę mogłem poczuć się... jeszcze gorzej. Dlatego po południu zrobiłem sobie "Pizzę dla leniwych", w której skład weszły spore ilości "C" oraz "P".

Pizza dla leniwych
 (ale nie tak bardzo leniwych, żeby tylko wykręcili nr i zamówili)



- Chleb (świeży, sprzed kilku dni, byle nie taki, który ma już własną cywilizację)
- Ser żółty (może być zielony, ale trzeba go najpierw ogolić i znaleźć jakieś żółte części)
- Smażona cebula (skoro dla leniwych to nikt nie będzie brał świeżej tylko wykorzysta kupioną i gotową)
- Składnik "C"
- Składnik "P" (a nawet "PP")
- Ketchup (wedle własnego uznania)
- Jakiś wkład mięsny (kot, pies, to coś co przypełzło, ewentualnie wędlina)

Z kilku kromek chleba tworzymy w miarę kształtny spód naszej "pizzy". Smarujemy odrobiną ketchupu i posypujemy drobno startym serem. (gdy ser się przypiecze sklei nasze kromki razem). Wrzucamy według własnego widzimisię mięsko, dodajemy cebulę i dwa najważniejsze składniki. Składnik "C", czyli czosnek. Najlepiej jak najwięcej! Im bardziej sąsiadom łzawią oczy tym lepsze właściwości lecznicze będzie miała pizza. Na małą "pizzę" (z 3 kromek) użyłem dwa ząbki czosnku. Rozgniatamy go i dodajemy na kromki.

Pora na składnik "P", który jest mocną (ja mam "prawie" najmocniejszą odmianę) pikantną papryczką. Odkręcamy słoik z zamarynowanymi papryczkami i mocno się zaciągamy. Wycieramy łzy. Zaciągamy się jeszcze raz. Tłumiąc kaszel i tamując łzy tłumaczymy domownikom, że wszystko jest w porządku. Przy pomocy metalowych (nigdy plastik!) szczypiec i rękawicy kuchennej wyjmujemy jedną małą papryczkę i kładziemy na desce do krojenia. Odcinamy połowę, a resztę bezpiecznie zamykamy w słoiku. Kroimy na drobniutkie paseczki i dorzucamy do "pizzy". Całość przysypujemy żółtym serem i wkładamy do piekarnika nagrzanego do ok 180 st. C. Jeśli jesteśmy bardzo leniwi to czekamy, aż ktoś nam wyjmie. Jeśli jednak chcemy to dziś zjeść wyjmijmy sami, gdy ser się ładnie zarumieni. Na koniec można polać jeszcze ketchupem i zjadać.
Czosnek oczyści nos i wtedy poczujemy, co narobiliśmy w kuchni, a ostra papryka wypali to złośliwe coś co kazało nam się przeziębić.

Mnie pomogło :P

Dlatego dziś czuję się już o wiele lepiej i mogę w końcu napisać co znalazłem w skrzynce w piątek. Nie było tego wiele i wiedziałem czego się spodziewać, bo zostałem poinformowany, że dostanę właśnie to.


  • Mapka szwedzkiego miasta
Gdy szykowałem się do wyjścia z domu, żeby przywieść Marikę rozległ się dzwonek. Spodziewałem się kogoś z administracji, żeby spisał stan wody, bo dawno nikogo nie było, ale nie. Za drzwiami stał mężczyzna i zbierał na pomoc dla dzieci. Ile kto ma. Ale za wpłatę powyżej 20 zł dostanie się breloczek ze słonikiem. Dlatego wyciągnąłem z portfela te 20 zł. Może trafią do tych potrzebujących dzieci :) Ja za to zarobiłem breloczek ze słonikami.


Pojechałem po Marikę i myślałem już, że dzień się spokojnie zakończy i będę mógł się położyć. Chciałbym... Najpierw przecież trzeba na drodze spotkać buraka warszawiaka (rejestracja WI), który nie potrafi zrozumieć zasady działania ronda. Jakim trzeba być debilem, żeby stojąc na lewym pasie próbować jechać w prawo? Całe szczęście, że moje jeździdełko nie ma kopa na starcie i że mam nowe klocki hamulcowe. W innym wypadku siedziałbym sobie w piątek na tylnej kanapie u jakiegoś debila jednocześnie nie wychodząc z własnego samochodu. Ale gdybym go stuknął to w najbliższym czasie rozglądałbym się za nowym samochodem. Ostatnio podoba mi się Skoda Fabia hatchback. Z ubezpieczenia dostałbym parę zł, które bym w nią zainwestował :) Chyba, żebym musiał płacić jakąś karę za poprawienie rysów twarzy temu debilowi, bo na pewno na "Jak jeździsz?!" by się nie skończyło.

Jest ładna słoneczna niedziela. Niedawno pożegnałem rodziców, którzy byli u nas na obiedzie. Teraz mamy czas relaksu :) Za chwilę włączę jakiś serial i spokojnie spędzimy wieczór. Jutro Marika ma ostatni dzień urlopu, ale nie będzie musiała myśleć o obiedzie. Dziś na obiad zrobiłem roladki z kurczaka i dla nas będzie jutro obiad. W dodatku wczoraj zrobiłem risotto i jeszcze trochę jest :) Może na kolacje się zje? Szukam jakiegoś ciekawego i smacznego przepisu na obiad. Chcę spróbować czegoś nowego :)

Ale się rozpisałem. Dawno nie zapełniłem tyle przestrzeni. Kto to wszystko przeczyta? :P

Jutro poniedziałek. Wyczekujecie jakichś przesyłek? Mam 2 pozytywy i może z jednego jutro coś będzie. Przez weekend nie napisałem ani jednego maila, ale może jutro, a na pewno we wtorek, napiszę sporo.

Do jutra!

2 komentarze:

Dziękuję za Twój komentarz :)
Jeśli jesteś chętny/na na wymianę adresów to zapraszam do skorzystania z formularza. Na pewno się dogadamy