piątek, 25 kwietnia 2014

Piątek!

Witajcie!

To był krótki tydzień dla osoby pracującej, ale... Następny będzie jeszcze krótszy! :D Teraz można już sobie odpocząć. Dostałem trochę zaliczki i rozpoczął się weekend.

A nie... Nie do końca... Jeszcze było to o czym pisałem wczoraj. Marika wyciągnęła mnie na zakupy bo "Trzeba Cię ubrać!". Ale o tym za chwilę. Najpierw o przesyłce, która dziś do mnie trafiła.




Widać skąd ;) Jeśli ktoś jednak nie wie to chętnie wymienię się adresem :P
  • 3 odblaski na rękę
  • Minifakty o Norwegii
  • Gazetka
  • Kartka z pozdrowieniami
W skrzynce oprócz tego znalazłem jeszcze... nie, nie rachunki. Skoro nie rachunki to? Oczywiście. Reklamę pożyczek. Poszli jednak o rok dalej i nie jest to kolejna durna reklama ale kalendarzyk, który przyda się komuś bardziej niż kredyt :)




Dzień zakupów... Czyli dzień, którego nie lubię :P Nie lubię kupować sobie ubrań. W sumie po co facetowi więcej niż kilka t-shirtów i bluz? ;) Jakoś zawsze mogłem z tym żyć. Do teraz... Teraz Marika uznała, że mam za mało ubrań i musimy koniecznie wyjść i kupić. Rozumiem... Kobieta... Ona musi mieć dużo ubrań, ale ja?

Gdybym był neandertalczykiem i miał tylko jedną skórę z jakiegoś zwierza, cieszył bym się faktem posiadania jej, tak samo jak cieszę się faktem posiadania przeze mnie moich dotychczasowych ubrań. Dla kobiety to jednak mało. Ciekawe kiedy to się wszystko zaczęło? Może taka neandertalka pewnego chłodnego ranka zakładając swoją, jakże szykowną skórę z mamuta krzyknęła, do wstającego właśnie z posłania partnera:
- Uuuuu Aaaaa UUCH!

Co znaczyło mniej więcej "Ty żałosny klocu! Tyle lat życia mi zmarnowałeś! Nawet porządnie ubrać się nie potrafisz! Idź zapoluj tępa dzido i bez nowej skóry się nie pokazuj!! Tak w ogóle to ja też nie mam się w co ubrać! Gdybym tylko posłuchała mamy i wyszła za..." ;)

Dlatego tysiące lat później i ja chwytając swoją dzidę (czyt. portfel) wyszedłem z Mariką po nową skórę nowe ubrania. Wiecie czym różnią się zakupy mężczyzny od zakupów kobiety? Czasem i wydaną kwotą...

Weszliśmy i skierowałem kroki w stronę bluzy, którą widziałem na stronie sklepu. To zajęło niewiele czasu. Marika zaczęła od razu wszystko przeglądać. Plan minimum zakładał zakupienie bluzy. Taaa... "plan minimum". Jak się moja Ukochana zakręciła po sklepie to wracałem do domu z dwiema reklamówkami ubrań i chudszy o prawie całą dzisiejszą zaliczkę :P Ale nie powiem. Jestem zadowolony z zakupów. Tylko, że sam bym tego nie kupił :P Z kobietą jednak nie wygrasz ;)

Bluza po którą poszedłem:
Dodatkowo kurtka...
2 T-shirty...

I polówka...

Mało tego... Marika dziś kupiła mi jeszcze koszulę...


Ech kobiety. Jak Wy to robicie, że udaje się Wam nas biednych namówić na coś, czego nie planowaliśmy? :P To jakiś dar, czy przekleństwo? ;)

8 komentarzy:

  1. Spoko ubrania, szczegulnie kurtka i koszula moje klimaty. A z kobietami tak juz jest, moja zona tez zawsze mnie zabiera na zakupy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurtka bardzo dobra. Na jesień będzie jak znalazł :)

      Usuń
  2. ja na szczęście nie należe do tego grona kobiet ;d nie lubię robić zakupów, ale jak już pójdę to zwykle każdy namówi mnie na milion niepotrzebnych rzeczy ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. o to u mnie jest odwrotnie, to mój chłopak mnie wyciąga na zakupy i ciągnie po kilku sklepach "bo muszę ładnie wyglądać", sam wyjdzie z jedną torbą, a mam wypchane pięć. Faceci.. ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha :D Nie wiem jak można lubić chodzenia po sklepach ;)

      Usuń
  4. Znajoma przesyłka zawsze od nich jakieś informacje dostaniesz, Gratuluje u mnie ostatnio pustki :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajna przesyłka :) Skąd ja ją znam...

    OdpowiedzUsuń
  6. gratuluję przesyłki :D
    hehe no cóż taka natura kobiety hehe :D

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój komentarz :)
Jeśli jesteś chętny/na na wymianę adresów to zapraszam do skorzystania z formularza. Na pewno się dogadamy