Marika zasmakowała w takim wyrobie, a w dodatku nie wychodzi wcale drożej od wędlin w sklepach. No i przede wszystkim wiemy czego użyliśmy do produkcji :D
Dzisiaj będąc na zakupach kupiłem kawałek filetu z indyka właśnie z myślą o upieczeniu go.
Filet z indyka jest o wiele większy niż filet z kury (o ile to nie kura z Czarnobyla), więc będzie większy i na kanapkę nie trzeba będzie skroić całego kawałka :)
Mięso myjemy i usuwamy kostki i ścięgna.
Przyprawiamy. Ja użyłem soli, bazylii, ziół prowansalskich, delikaty do mięsa i przyprawy do kurczaka.
Mięso powinno trochę poleżeć, niech nabierze aromatu ziół. Następnie związujemy, żeby się nie rozpadło.
I wsadzamy do nagrzanego piekarnika (ok. 180 st. C)
Piec do uzyskania odpowiedniego koloru i miękkości mięsa. Najlepiej sprawdzić widelcem ;)
Piekłem ok 35 minut. Tutaj na zdjęciu jest widoczny jeszcze kawałek pieczonej piersi z kurczaka, ale kilka minut później już był zjedzony ;)
Gotowe! O ile ten indyk nie był żywiony odpadami radioaktywnymi jest to bardzo zdrowa i co najważniejsze smaczna wędlinka ;) Cena też nie jest astronomiczna. Dzisiaj kg filetu z indyka kosztował u mnie 21 zł. Czyli nawet mniej niż "lepsza" wędlina, która ma jakieś 90% mięsa ;) A tutaj jest 100% mięsa :)
Smacznego ;)
Pawle czas zmienic profesje,smacznie wygląda.
OdpowiedzUsuńSuper Ci ta "wędlinka" wyszła. aż mi ślinka cieknie. Chyba sama coś w tym rodzaju sobie zrobię w przyszłości :)
OdpowiedzUsuńPolecam :) Od kilku tygodni nie kupuję wędliny i ta mięsko które piekę tak zasmakowało, że dziś muszę znów upiec :) Z tego pieczenia został już niewielki kawałek :)
UsuńW sumie ciekawe, proste i szybkie rozwiązanie na własną "wedline".
OdpowiedzUsuń