niedziela, 6 lipca 2014

Starość nie radość...

Hej!

Kojarzę film pt. "Zakręcony piątek". Ja wczoraj miałem zakręconą sobotę... Po kolei.
Z racji tego, że mój parking od tygodnia był polem manewrów dla sprzętu ciężkiego samochód zostawiłem u rodziców. Na sobotę miałem plan ustalony z kolegą Łukaszem: Najpierw podjadę do rodziców, wezmę swój samochód, podjadę po niego i skoczymy do fryzjera. Plan prosty, ale skomplikowałem go sobie jak tylko mogłem :D






Wyszedłem z domu i poczekałem na autobus. Siedzę sobie już w nim, przeglądam internet i nagle, na przystanek przed mieszkaniem rodziców olśnienie: "Nie wziąłem kluczy, a nikogo nie ma w domu!". Po co mi klucze do rodziców? Skoro zostawiłem samochód to zostawiłem też kluczyki do niego. No trudno. Akurat przystanek przed rodzicami mieszka Łukasz, więc wysiadam i dzwonię. "Zmiana planów, jedziemy Twoim.  Skleroza mnie dopadła". Jak już wyjaśniłem mu dlaczego moje jeździdełko stoi nadal pod blokiem Łukasz miał tylko szeroki uśmiech. Pojechaliśmy do fryzjera i nastąpiło drugie zdarzenie ze złośliwością losu. "Dziś szefowej nie ma. Przyjdźcie w poniedziałek". Pozostaniemy kudłaci dwa dni dłużej... Co teraz robimy? Jedziemy do mnie po klucze. Pod moim blokiem jeszcze Łukasz oddał mi mojego Windowsa, więc szybki bieg na górę, żeby nie przedłużać. Powitanie zdziwionej Mariki, odstawienie płyty i na dół do samochodu. Czas? 2 minuty łącznie z szybkim streszczeniem Marice dlaczego jeszcze mam czuprynę :)

Nie spieszy się nam. Samochód odbiorę w każdej chwili, więc jedziemy do marketu, który wypada idealnie w połowie drogi. Łukasz parkuje, a ja klepię się po kieszeniach. No kurde! Nie wziąłem kluczy! Wbiegłem na górę, zostawiłem płytę i zbiegłem o kluczach zapominając. Łukasz już się krztusi od śmiechu. Co pozostało? Kupiłem bilet i wracam. Zadzwoniłem do Mariki, które zdecydowała, że pojedzie ze mną i weźmie te klucze bo znów ich zapomnę :) Pozostał dojazd do domu i droga powrotna do rodziców.

Zadanie:
  • Odbierz samochód
  • Idź do fryzjera
  • Zrób zakupy
Przewidywany czas:
  • 1,5 - 2 godziny
Co faktycznie zrobiłem?
Wyjechałem spod domu autobusem o 9:16. Wróciłem? Z Mariką o 15... 6 godzin na załatwienie prostych spraw i w dodatku nie wszystko udało się zrobić :) Dwa razy wracałem do domu. To początki sklerozy?

I to wszystko w... moje ostatnie urodziny przy których w liczbie jest jeszcze przyrostek -dzieścia. Tak... Wczoraj skończyłem 29 lat :P


Zafundowałem sobie na urodziny jazdę w tę i z powrotem autobusem i dwoma samochodami :D
Oj starość nie radość, młodość nie wieczność :D

7 komentarzy:

Dziękuję za Twój komentarz :)
Jeśli jesteś chętny/na na wymianę adresów to zapraszam do skorzystania z formularza. Na pewno się dogadamy