poniedziałek, 28 lipca 2014

Jedziemy? Jedziemy!

Plan na sobotę był nakreślony już wcześniej.

- 26 lipca to dzień bez komputera - zakomenderowała Marika - Nie usiądziesz. Nie pozwolę Tobie i sama też nie usiądę. Zapiszę na lodówce, żebyś pamiętał.



Tak jakbym zaglądał często do lodówki... Ten brzuch to puchlina głodowa! Zaraz tam efekt podjadania... To kwestia siedzącej pracy i braku ruchu. Podjąłem nawet kroki ku temu, żeby zmniejszyć swoją wagę. Ściągnąłem "profesjonalny" manager treningu na telefon i zacząłem ćwiczyć brzuszki.

Sześciotygodniowy program ćwiczeń - taka informacja widniała w opisie programu. Gdy przyjrzałem się bliżej okazało się, że "tydzień" treningu to tak naprawdę 3 dni. Reszta to odpoczynek? Ale ok, ja nie będę ćwiczył? Ja nie będę ćwiczył?! Potrzymaj kanapkę! I rzuciłem się na podłogę z telefonem w ręku. Odpalić aplikację, przeczytać warunki i informację, że producent nie ponosi odpowiedzialności za moje złamania, uszkodzenia ciała, psychiki i duszy, a tym bardziej za śmierć. Czy akceptujesz? No pewnie! Skoro zapłaciłem producentowi za ściągnięte tego 3 zł to mogę jeszcze mu swoją duszę zapisać. Na szczęście nie było o tym ani słowa w regulaminie, więc zadowolony kliknąłem "Start". Od samego leżenia na podłodze już czułem się zmęczony, a jeszcze nie zacząłem ćwiczyć. Znów dostałem jakieś okienko z tekstem. Przeczytałem. Przeczytałem ponownie. Skoro tak... Pacnąłem "Begin" i do roboty.



- Uff... Ufff... Uuuuffff... I koniec na dziś. Zgodnie ze wskazaniami aplikacji zrobiłem tyle ile się dało, żeby teraz program mógł przeanalizować na jakim stopniu jestem. Myślałem, że z moimi 30 brzuszkami wrzuci mnie gdzieś między "czy ty żyjesz?", a "prawie się oderwałem od ziemi", ale wyszło na to, że chyba jest ok skoro program zalecił dzień odpoczynku i poinformował, że później zaczynam pierwszy etap i będę musiał zrobić 18 powtórzeń.

- Ja nie dam rady? - uniosłem się dumą jednocześnie unosząc się z podłogi

I dawałem radę. W ciągu 1,5 tygodnia zrobiłem 3 tygodniowy plan. Poczułem się jak stachanowiec i już miałem krzyknąć, że plan 6-tygodniowy wykonam w 3 tygodnie ale ugryzłem się w język. W tym momencie bowiem zbierałem się do kolejnych ćwiczeń. Znów informacja, żebym ćwiczył dopóki mogę. Ok, skoro mogę to robię... 150 brzuszków. Zadowolony i zmęczony pozwoliłem, żeby program przemielił tę informację. Wyskoczyło okienko... Zaczynam 4 etap. Po obowiązkowym dniu odpoczynku mam zrobić 106. Gdybym tylko miał siłę zakrzyknąłbym "Ku chwale Ojczyzny", ale energii wystarczyło zaledwie na "Mmmhhhmmm".

Etap 4 "rozgryzłem" w 5 dni. Ciężko było... Jednak gdy wyskoczył mi 5 etap zmiękłem. 146 brzuszków nie dałem rady zrobić. Jak udało mi się z tymi 150 wcześniej? Nie wiem... "Cud Panie! Cud!". Za pierwszy dzień piątego tygodnia zabierałem się przez tydzień. Dochodziłem góra do 130 brzuszków. Później dochodził brak czasu, zmęczenie i tym sposobem mój brzuch dumnie się napuszył i przybrał 4 kg. Dlatego to nie moja wina, że więcej ważę ale to wszystko przez tę głupią aplikację! Zawsze trzeba znaleźć winnego ;)

Ale zaraz... Nie o tym miałem napisać. Miałem napisać co się wydarzyło 26 lipca w sobotę. Otworzyłem oczy, przeciągnąłem się i złapałem za książkę. Godzinę później Marika postanowiła wstać, a skoro tak postanowiła to i wstała. Żeby zaraz siąść do komputera. Ha! I kto wygrał? :P

Żeby jednak odciągnąć człowieka od komputera to przeważnie znajduje mu się inne zajęcie. Marika, a raczej jej kubki smakowe wysnuły myśl:

- Mam ochotę na te dobre jabłka... I soki! Jedziemy?

A co tam. 30 km w jedną stronę, droga równa, prosto jak w mor... jak no... prosto. Jedziemy.
Na miejscu byliśmy ok 12. Jakoś tak pusto. Sobota, może nikt nie pracuje? Ale wyszedł do nas syn Pani Moniki i zaprowadził na halę. Co ma być? Znając asortyment mówię, że wszystkiego po 3 sztuki. Dwie będą dla nas, a jedna dla rodziców. Ale jakoś sporo tych worków tu jest...

Sok jabłkowy - checked!
Sok jabłkowo-marchewkowy - checked!
A te tutaj?...

I dowiedzieliśmy się, że od niedawna oprócz nowości jakim był (jest?) sok jabłkowo-marchewkowy, doszły NOWOŚCI. Specjalnie wielkimi literami, aby odróżnić je od tych "zwykłych" nowości. Jakie to niezwykłości?

  • Sok truskawkowy!
  • Sok z czerwonej porzeczki!
  • Sok z czarnej porzeczki!
Wróciliśmy obładowani. Musiałem kilka rund robić, żeby wnieść wszystko na 3 piętro. W końcu to 10 worków, z czego tylko 4 były 3 litrowe, a reszta po 5 litrów. Trochę to wszystko ważyło, no i zakupy... Marika na starcie zapowiedziała, że to jest za ciężkie i poszła do domu zostawiając mnie z tym całym majdanem. Robiłem za murzyna... Nie, że na czarno. Chociaż na czarno byłem na początku, ale musiałem się przebrać bo gdybym ze zmęczenia wpadł do wykopanego rowu (remont sieci ciepłowniczej) to znaleźliby mnie dopiero dziś robotnicy. Ale udało się! Pozostała do rozwiązania tylko jedna kwestia. Jak to wszystko zmieścić do lodówki? Byłem przygotowany na to, że weźmiemy każdego smaku po 2 worki, ale przejść obojętnie obok nowych smaków? Takich o których w dodatku niewiele osób wie? Nie da rady! :D

Dlatego teraz moja lodówka wygląda właśnie tak:



Na 4 dostępne półki, 3 zostały zajęte przez soki. Już wiem, co będzie stanowiło większość mojej diety przez dłuższy czas :D Może dzięki temu zrzucę trochę masy :P

Wiele osób już miało możliwość spróbować soki z Gospodarstwa Sadowniczego MB i wiecie jak smakują. Nie piłem nigdy w życiu tak dobrych soków. Bez cienia wątpliwości mogę powiedzieć, że są najlepszymi sokami jakie miałem okazję pić. Teraz do grona 2 soków doszły jeszcze 3 smaki. W sobotę po przyjeździe zamontowałem sok truskawkowy i z kraniku popłynęła czerwona ambrozja :) Jest pyszny! Właściwie to był... jeden worek 5 litrowy został opróżniony w 2 dni. Dziś wyciągnąłem sok z czarnej porzeczki. Z lodówki... zimny... orzeźwiający... a jaki smak! Szkoda, ze worek ma tylko 3 litry. Jutro pewnie wezmę do pracy trochę, a wieczorem już nie będzie kolejnego worka. Bardzo szybko idą, ale przy takim smaku nie mają możliwości utrzymać się długo.

To ja zabieram się za sok i jakąś kolację ;) Miłego wieczoru Wszystkim!

9 komentarzy:

  1. My jeszcze nie próbowałyśmy tych soków. Truskawka mm córa by pokochała pewno

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeszcze nie próbowałam tych soków, ale za pewne świetnie smakują tak jak opisujesz ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. I tak długo wytrwałeś w tej aplikacji :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Soki są genialne. Jak tylko mi się skończą to znów pojadę kupić :D Ale pewnie pojadę wcześniej i siostra zrobi sobie zapasy.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zacne zapasy :D Nie piłem tego soku jeszcze, ale z chęcią wypróbuję :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dużo o tych sokach słyszałam :) Muszę się w końcu na nie skusić :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Oj tak pyszne jak nie powiedzieć fenomenalne-sam się do mojego testowania przyłożyłeś +Pani Monika..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tylko delikatnie pchnąłem sprawę ;) Sok porzeczkowy mi się kończy. Widać jak jest dobry :D Zwłaszcza schłodzony.

      Usuń

Dziękuję za Twój komentarz :)
Jeśli jesteś chętny/na na wymianę adresów to zapraszam do skorzystania z formularza. Na pewno się dogadamy