Jest godzina 21 i dopiero teraz mam czas by cokolwiek napisać. O wysyłaniu wiadomości nawet nie ma mowy. Na pewno nie dzisiaj.
Rodzice robią remont, więc dziś po pracy pojechałem do nich i pomogłem ze zdejmowaniem szafek w kuchni. Nie mogło się obyć bez uszkodzeń ciała :P Po prostu jestem kaleką ;) Niosłem z tatą szafkę. Chciałem zmienić chwyt i złapałem za jakąś ozdobną listewkę przymocowaną do góry szafki. Chwyciłem, pociągnąłem, walnąłem się nią nad okiem... Od razu złapałem się jedną ręką za oko, ale druga ręka straciła uchwyt, więc... Tata dostał (na szczęście pustą) szafką w palce u nóg. Ja stoję i trzymam się za krwawiący łuk brwiowy (tuż pod nim), a tata skacze na jednej nodze trzymając się za drugą. Obydwaj skończyliśmy z urazami :) Ja mam trochę rozciętą skórę, a tata spuchnięte dwa palce. Jak już się uszkodzić to z rozmachem :)
Dziś nie odwiedził mnie listonosz. Był za to kurier i przyniósł:
- Brelok w etui
- Smycz
Dostałem też informację, że zostanie do mnie nadana przesyłka kurierem i potrzeba mojego nr telefonu. Nie wiem czy dostanę przesyłkę ze względy na moją prośbę, czy dlatego że odpisała mi osoba mająca identyczne nazwisko. W każdym razie prawdopodobnie jutro odwiedzi mnie kurier z jakimiś drobiazgami :)
Od tygodnia walczę z "latającymi szczurami".
Przylatują i szukają miejsca na gniazdo na moim balkonie. Z samego rana (ok 5...) samiec się zaczynał wydzierać. Raz udało mi się wyskoczyć na balkon, ale ta gruchająca menda uciekła... Za to gołębica była wolniejsza. Wystartowała, ale dostała z rozmachem moją ręką przez łeb. Obróciła się w powietrzu, ale poleciała dalej. Przez kilka dni był spokój... W czwartek zauważyłem, że zaczęły nosić patyki. Oooo nie! Szkodników na balkonie nie chcę. Jak tylko słyszałem samca to wybiegałem z nożem, ale niestety były szybsze i udawało im się uciec. Dziś Marika przysłała mi mmsa...
W doniczce, w której było trochę ziemi, gołąb zniósł jajko... Co mogę zrobić? Jako dobry opiekun tych wcale nie wstrętnych i srających na wszystko szkodników nauczyłem "małego" latać. Chyba nazwę go Kamikaze bo nauczył się tylko lotu nurkowego z trzeciego piętra w trawę na dole :)
Znacie jakiś sposób by pozbyć się tych szkodników? Napaskudziły tylko na balkonie i trzeba będzie to wszystko posprzątać...
Cześć :-) Niestety nie znam żadnych sposobów na pozbycie się Kamikaze i jemu podobnych. Może spróbuj szczęścia w sklepie ogrodniczym lub zoologicznym. Powinni znać jakieś sposoby :-) Zawsze lepiej pytać u źródła i znawców tematu.
OdpowiedzUsuńNatomiast co do "kalectwa". Ta przypadłość nosi inną nazwę: niezdarność. Wiem, bo też na nią cierpię. Tylko, że prześladuje mnie codziennie. Każdy ma jakieś rytuały dzienne: jednym z moich jest (-)krotne uderzenie się w szafkę, potknięcie się o próg lub oblanie kawą :-P
Czołem! :) Akurat jest to kalectwo. Wcześniej te listewki odkręcałem i wiedziałem, że były tylko ozdobą, a nie czymś za co można chwycić. Jednak i tak chciałem to zrobić i dzięki temu mam teraz fioletowe oko :)
UsuńGratuluję ;-) Nie zrozumiem tych firm, które wysyłają takie drobiazgi za pośrednictwem kuriera. Muszą chyba mieć niezłe rabaty, że się im to opłaca ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Możliwe, że mają jakieś wysyłki z góry opłacone i wychodzi im to bardzo tanio.
Usuń